Tomasz Siemieniec: Coś fajnego dla kibiców

To moja pierwsza bramka w Treningu Noworocznym. Zawsze byłem defensywnym zawodnikiem. Ja po prostu nie lubię przegrywać, więc zawsze stałem z tyłu, żebyśmy nie tracili bramek - śmieje się kierownik drużyny Pasów, Tomasz Siemieniem, który 1 stycznia 2012 roku ponownie zagrał w barwach Cracovii i strzelił swą pierwszą w karierze, noworoczną bramkę.
- Ustaliłeś dziś wynik Treningu
Noworocznego...
- To jest zabawa -
gdybym ja nie strzelił, to zrobiłby to kto inny. Chodzi przede wszystkim o to,
żeby było coś fajnego dla kibiców!
- Kto wpadł na pomysł, żebyś dzisiaj zagrał?
- Trener zaproponował,
a ja w takich sytuacjach nie odmawiam. Bardzo chętnie mogę sobie zawsze
pobiegać te piętnaście minut - nie ma żadnego problemu.
- A kiedy grałeś po raz ostatni w meczu o
punkty?
- Dwa lata temu, gdy
byłem grającym trenerem drużyny Orlęta Cielądz, w okolicy Rawy Mazowieckiej.
Prowadziłem ten zespół w szóstej lidze, awansowaliśmy do piątej, a potem do
czwartej, gdzie graliśmy do połowy rundy. Potem to się skończyło, klub był
bowiem całkowicie amatorski i nikt z zawodników na poziomie czwartej ligi nie
za swoją grę nie dostawał żadnych pieniędzy - tylko ja miałem pensję, ale jako
trener. Przestałem grać na poziomie piątej ligi, kiedy mocno mnie połamali i
dałem sobie spokój. (śmiech)
- A pamiętasz który to twój Trening
Noworoczny?
- Nie pamiętam, ale na
pewno uczestniczyłem już w kilkunastu.
- Strzeliłeś już kiedyś bramkę w tym meczu?
- Nie, nigdy! To moja
pierwsza bramka w Treningu Noworocznym! Zawsze byłem defensywnym zawodnikiem.
Ja po prostu nie lubię przegrywać, więc zawsze stałem z tyłu, żebyśmy nie
tracili bramek. (śmiech)
- Dzisiaj też
wyjątkowo zależało Ci na zwycięstwie?
- Oczywiście! Co tu
gadać: niby to zabawa, a jednak gdzieś z tyłu głowy odzywa się ambicja.
- Dzisiaj składy były
kombinowane i choć pierwsza drużyna grała z Młodą Ekstraklasą, to jednak skład
pierwszego zespołu daleki był od optymalnego.
- No tak, nie ma się
co oszukiwać. Gdyby trener mógł wystawić wszystkich zawodników pewnie wynik
byłby inny. Z drugiej jednak strony: nie ma się co dziwić, że trener podjął
decyzję, by nie nakazywać stawienia się obcokrajowcom. Ciągnąć Saidiego, czy
innych zawodników z dalekich krajów - po 1600 kilometrów, tylko po to, żeby
zagrali 50 minut Treningu Noworocznego nie byłoby dobre. Oni też mają krótkie
urlopy i również chcą odpocząć, pobyć trochę ze swoją rodziną. Niech się tym
nacieszą, niech się dobrze bawią i niech wrócą porządnie zregenerowani za kilka
dni.
- A nie słyszałeś
wśród zagranicznych piłkarzy, że któryś jednak zastanawiał się, czy nie
przyjechać?
- Nie rozmawialiśmy na
ten temat, ale myślę, że takich deklaracji nie było. To naprawdę nie o to
chodzi - to ma być zabawa, a nie przymus. Ci chłopcy naprawdę rzadko bywają w
domach, bo przecież na weekendy nie wracają do Serbii, Holandii, czy Mołdawii.
To są wielkie odległości, dla nich to jest wyprawa. Dlatego nie ma sensu ich
sprowadzać na siłę do Krakowa, narażać na bezsensowne koszty. Ja uważam, że całe
wydarzenie ma charakter zabawowy i trener postąpił bardzo fajnie nie
wprowadzając obowiązkowej obecności. Wiadomo też, że polscy zawodnicy lepiej
czują specyfikę Treningu Noworocznego - to są media, to są kibice, to jest
zabawa. Oni to wszystko znają z telewizji, słyszeli o tym wcześniej. Dziś
kibiców przyszło sporo, pewnie ze 4000, a atmosfera była bardzo dobra.
- Pamiętasz swój
ostatni mecz ligowy w barwach Cracovii?
- To był ostatni mecz
w trzeciej lidze z Motorem Lublin - wygrany 2:0. Potem, w drugiej lidze, byłem
jeszcze w kadrze drużyny, ale nie dostałem już szansy by zagrać.
- A ta dzisiejsza
bramka z karnego: kibice domagali się, żebyś to Ty strzelał...
- Nie bardzo się w to
wsłuchiwałem, nie chciałem się wpychać chłopakom, ale Arek Radomski i Łukasz
Nawotczyński podbiegli do mnie i mówią: „strzelaj, strzelaj"! Ja z tymi
chłopakami żyję praktycznie na stopie koleżeńskiej i dogadujemy się bardzo
dobrze.
- Nowy Rok
rozpoczęty, a oczekiwania jakby stare...
- No
tak, przede wszystkim chciałbym, żebyśmy po pierwszych trzech-czterech meczach
byli już pewni swego. Stworzyła się taka okazja, że po pierwszych czterech
meczach sytuacja Cracovii może być bardzo dobra i myślę, że to nam się uda, że
damy radę wszystko poukładać. Transfery w Nowym Roku na pewno też będą i oby
wszystkie były trafione.