Trenerzy po meczu Cracovia - Legia (1:2)
27.02.2010

<i>- Nie mogę mieć pretensji do żadnego zawodnika o to, że nie walczył i że nie chciał wygrać tego meczu. Można powiedzieć, że Cracovia ładnie przegrała</i> - przyznał na konferencji prasowej trener Orest Lenczyk.
Jan Urban (Legia): - Nasza sytuacja skomplikowała się bardzo szybko, bo straciliśmy bramkę, nie mówiąc już o czerwonej kartce Dicksona Choto. Dobrze, że dotrzymaliśmy z takim wynikiem do końca pierwszej połowy, bo z naszej gry nic nie wynikało, było sporo chaosu i nie mogliśmy sobie tego wszystkiego poukładać. Po przerwie wyglądało to zupełnie inaczej. Charakter, ambicja i być może względy fizyczne pomogły nam w tym, by odwrócić losy meczu i odnieść zwycięstwo.
- W przerwie powiedziałem moim piłkarzom, że Cracovia nie gra trzema zawodnikami więcej, tylko jednym. Ten mecz kosztował nas bardzo wiele wysiłku.
- Nie widziałem gestu Choto. W tym przypadku uważam, że jest to wina zawodników. Są sytuacje, w których traci się głowę, ale nie można w ten sposób wykluczyć się z takiego spotkania. Gramy o naprawdę wysoką stawkę i przegrywając 0:1 nie mogą nam puszczać nerwy.
Orest Lenczyk (Cracovia): - Pewnie nie ma sympatyka Cracovii, nie mówiąc o jej trenerze, aby po tym meczu mógł być zadowolony. Powiedziałem piłkarzom w przerwie: „jak nie wygracie tego meczu, to pół Krakowa będzie się śmiało”. Żałuję, że to wypowiedziałem, bo miało mieć dobry wpływ na postawę zespołu, a być może działało to w drugą stroną.
- Graliśmy w sposób na tyle przejrzysty, aby zabezpieczyć bramkę i szukać szansy w szybkich atakach. Do momentu utraty przez Legię zawodnika, mecz układał się dla nas zupełnie dobrze. O dziwo, gdy Legia występowała bez jednego gracza, my graliśmy - nie chcę powiedzieć, że coraz gorzej - ale trochę beztrosko.
- Nie pamiętam meczu z jesieni, abyśmy mieli tyle sytuacji. Już zostawiam te słupki i poprzeczkę… Wygrała drużyna, która z pewnością ma dobrych zawodników i która czekała na jedną szansę. Później okazało się, że mogła wykorzystać jeszcze jedną. Prawdopodobnie żaden z piłkarzy na boisku nie wyobrażał sobie tego, że mecz, a przede wszystkim wynik, może przybrać taki bieg.
- Zdecydowaliśmy się na zmianę Arka Barana. Z jednej strony dlatego, że ma żółtą kartkę, a z drugiej, że Legia grała w dziesiątkę. Z pewnością ci, którzy są bliżej Cracovii, zastanawiają się, czemu w pierwszym składzie nie wystąpił Mateusz Klich. A no nie wystąpił. Zaczął grać, to zrobiło się 1:2. W tej chwili można dywagować, dlaczego grał ten, czy tamten na takiej, czy innej pozycji, natomiast podkreślę jeszcze raz: ten mecz można było bardzo łatwo wygrać, na boisku trzeba było jednak wykazać więcej mądrości. A były takie momenty, w których co najmniej kilku zawodników kopało piłkę, a nie w nią grało.
- Dobre wrażenie po sobie pozostawił Aleksander Suvorov. Nie mogę mieć pretensji do żadnego zawodnika o to, że nie walczył i że nie chciał wygrać tego meczu. Można powiedzieć, że Cracovia ładnie przegrała.
- Ci trzej piłkarze, którzy weszli na boisko w drugiej połowie, byli przez nas rozpatrywani, jeżeli chodzi o grę w podstawowym składzie. Dla nas to nie były zmiany bez głowy. Niestety mecz potoczył się tak, że można powiedzieć, iż nie były to udane zmiany. Nawet mając trzech świeżych zawodników, graliśmy za bardzo w poprzek i do tyłu. Mogę powiedzieć jeszcze raz: obecność na boisku Arka Barana, tego dyrygenta, kapelmistrza, czy jak go nazwać, trzymała tę drużyną „w kupie”. Nie było taktycznych klopsów.
- Porównywałem w ostatnich tygodniach tych zawodników, których mamy w ataku i Matusiak był piłkarzem absolutnie wyróżniającym się. To nic nie zmieni, jeżeli powiem, że spodziewałem się po nim więcej.
- Ja bym zostawił sędziego, bo nie był chyba tym, który pozwolił Legii wygrać. Wina jest po stronie piłkarzy Cracovii z trenerem na czele.
DG
- W przerwie powiedziałem moim piłkarzom, że Cracovia nie gra trzema zawodnikami więcej, tylko jednym. Ten mecz kosztował nas bardzo wiele wysiłku.
- Nie widziałem gestu Choto. W tym przypadku uważam, że jest to wina zawodników. Są sytuacje, w których traci się głowę, ale nie można w ten sposób wykluczyć się z takiego spotkania. Gramy o naprawdę wysoką stawkę i przegrywając 0:1 nie mogą nam puszczać nerwy.
Orest Lenczyk (Cracovia): - Pewnie nie ma sympatyka Cracovii, nie mówiąc o jej trenerze, aby po tym meczu mógł być zadowolony. Powiedziałem piłkarzom w przerwie: „jak nie wygracie tego meczu, to pół Krakowa będzie się śmiało”. Żałuję, że to wypowiedziałem, bo miało mieć dobry wpływ na postawę zespołu, a być może działało to w drugą stroną.
- Graliśmy w sposób na tyle przejrzysty, aby zabezpieczyć bramkę i szukać szansy w szybkich atakach. Do momentu utraty przez Legię zawodnika, mecz układał się dla nas zupełnie dobrze. O dziwo, gdy Legia występowała bez jednego gracza, my graliśmy - nie chcę powiedzieć, że coraz gorzej - ale trochę beztrosko.
- Nie pamiętam meczu z jesieni, abyśmy mieli tyle sytuacji. Już zostawiam te słupki i poprzeczkę… Wygrała drużyna, która z pewnością ma dobrych zawodników i która czekała na jedną szansę. Później okazało się, że mogła wykorzystać jeszcze jedną. Prawdopodobnie żaden z piłkarzy na boisku nie wyobrażał sobie tego, że mecz, a przede wszystkim wynik, może przybrać taki bieg.
- Zdecydowaliśmy się na zmianę Arka Barana. Z jednej strony dlatego, że ma żółtą kartkę, a z drugiej, że Legia grała w dziesiątkę. Z pewnością ci, którzy są bliżej Cracovii, zastanawiają się, czemu w pierwszym składzie nie wystąpił Mateusz Klich. A no nie wystąpił. Zaczął grać, to zrobiło się 1:2. W tej chwili można dywagować, dlaczego grał ten, czy tamten na takiej, czy innej pozycji, natomiast podkreślę jeszcze raz: ten mecz można było bardzo łatwo wygrać, na boisku trzeba było jednak wykazać więcej mądrości. A były takie momenty, w których co najmniej kilku zawodników kopało piłkę, a nie w nią grało.
- Dobre wrażenie po sobie pozostawił Aleksander Suvorov. Nie mogę mieć pretensji do żadnego zawodnika o to, że nie walczył i że nie chciał wygrać tego meczu. Można powiedzieć, że Cracovia ładnie przegrała.
- Ci trzej piłkarze, którzy weszli na boisko w drugiej połowie, byli przez nas rozpatrywani, jeżeli chodzi o grę w podstawowym składzie. Dla nas to nie były zmiany bez głowy. Niestety mecz potoczył się tak, że można powiedzieć, iż nie były to udane zmiany. Nawet mając trzech świeżych zawodników, graliśmy za bardzo w poprzek i do tyłu. Mogę powiedzieć jeszcze raz: obecność na boisku Arka Barana, tego dyrygenta, kapelmistrza, czy jak go nazwać, trzymała tę drużyną „w kupie”. Nie było taktycznych klopsów.
- Porównywałem w ostatnich tygodniach tych zawodników, których mamy w ataku i Matusiak był piłkarzem absolutnie wyróżniającym się. To nic nie zmieni, jeżeli powiem, że spodziewałem się po nim więcej.
- Ja bym zostawił sędziego, bo nie był chyba tym, który pozwolił Legii wygrać. Wina jest po stronie piłkarzy Cracovii z trenerem na czele.
DG