Wojciech Stawowy: Jestem bardzo zadowolony ze zgrupowania

  • Wywiady
07.02.2013
Wojciech Stawowy: Jestem bardzo zadowolony ze zgrupowania
- Jestem generalnie bardzo zadowolony z całego zgrupowania i z postawy zawodników podczas pierwszego obozu w Turcji.

- Jestem generalnie bardzo zadowolony z całego zgrupowania i z postawy zawodników podczas pierwszego obozu w Turcji.

- Jak czujecie się po powrocie Jesteśmy pierwszego zgrupowania?
- Jesteśmy zmęczeni podróżą i to chyba widać po nas. Wprawdzie to zawsze komfortowo wracać z Turcji samolotem, ale nasz powrót był długi, bo musieliśmy wstać o trzeciej rano, dojechać na lotnisko - ponad godzina - potem czekaliśmy na lotnisku na samolot. Lot z Turcji do Niemiec trwał ponad trzy godziny, a następnie droga autokarem do Krakowa. Jesteśmy już dzisiaj na miejscu, chłopcy rozjechali się do domów i czwartek jest dla nich dniem wolnym. Widać było już pod koniec zgrupowania, że są trochę stęsknieni za domem i najbliższymi. Wiadomo, że wkrótce czeka nas kolejny obóz, więc niech chłopcy nacieszą się tą chwilą z rodziną.

- Czy podczas zgrupowania udało się zrealizować wszystkie założone cele treningowe.
- Tak, cały plan, jaki sobie nakreśliliśmy został zrealizowany, zresztą trudno, żeby nie został zrealizowany, bo mieliśmy bardzo dobre warunki do pracy. Fajne były boiska, hotel, chłopcy mieli zapewnioną regenerację i po treningach mogli odpocząć jak należy. Rozegraliśmy w normalnych warunkach, na naturalnej nawierzchni dwie gry kontrolne i myślę, że zawodnikom też się tam podobało. Oczywiście nie o to jednak chodziło, żeby się podobało, ale żebyśmy mogli skupić się na naszych zadaniach, żebyśmy solidnie pracowali i tak właśnie było. Myślę, że piłkarze długo będą pamiętać te treningi motoryczne z trenerem Mankowiczem, bo naprawdę ich trener nie oszczedzał. Nie było też takiego momentu, który by nam przeszkodził, coś zaburzył, czyli - zła pogoda, czy nagła zmiana planów. Drużyn przebywających wraz z nami w tym samym miejscu było sporo, ale organizatorzy dobrze wywiązywali się ze swoich zadań i tak wszystko organizowali, żeby nikt nikomu nie przeszkadzał i żeby każdy mógł sobie swobodnie pracować.

- Jak ocenia Pan sparingi?
- Oceniam sparingi pozytywnie, choć ten drugi mecz z Torpedo Moskwa był lepszy w naszym wykonaniu. Na pewno wpływ na to miał fakt, że zawodnicy po dłuższej przerwie wrócili na boisko naturalne, chociaż w przypadku piłkarza profesjonalnego nie ma żadnego usprawiedliwienia. Nie można schodzić poniżej pewnego pułapu, który został wypracowany i myśmy poniżej takiego pułapu nie zeszli. Oba sparingi stały na dobrym poziomie, ale jak powiedziałem, mnie podobało się zdecydowanie bardziej drugie spotkanie. Zespół zagrał o wiele lepiej i nie tylko dlatego, że wygrał ten mecz, bo ja wyniki sparingów traktuję jako sprawę drugorzędną, natomiast zdecydowanie ważniejsze jest dla mnie to jak zawodnicy realizują założenia taktyczne i czy robimy postępy w grze. Na pewno ten postęp był bardziej widoczny w meczu z Torpedo Moskwa.

- Jak nowi zawodnicy w kadrze zostali przyjęci przez drużynę? Był już jakiś chrzest dla Romanova, Zielińskiego i „młodych wilków"?
- Cieszę się bardzo, bo drużyna przyjęła tych chłopaków bardzo dobrze. Zarówno Romanom, jak i Zieliński, ale i młodzi - Kapustka, Szewczyk - dobrze się czuli w zespole, świetnie pracowali, nie mieli żadnych kompleksów. Zarówno Szewczyk, jak i Kapustka zadebiutowali w seniorskiej drużynie i obaj mieli szanse na zdobycie bramki w debiucie. Jeśli chodzi o „chrzest", to nie - nie było jeszcze żadnego „chrztu". Być może będzie na drugim zgrupowaniu. We wtorek zawodnicy mieli natomiast fajny wieczór, który myśmy nazwali „wieczorem integracyjnym". Piłkarze byli podzieleni na cztery grupy po sześć osób i każda z grup miała nakręcić film na jeden z wybranych tematów. Mieliśmy przy tym wszyscy świetny ubaw, choć oczywiście te filmy pozostają tylko i wyłącznie dla nas. Podziwiałem jednak zdolności aktorskie i reżyserskie chłopaków bo fajnie to wyglądało. Myślę, że jeden taki luźniejszy wieczór nam się należał po tych paru dniach ciężkiej pracy. Należało się trochę rozerwać i zrobiliśmy to w sposób profesjonalny, ale na wesoło. Było przyjemnie i myślę, że to wpłynęło na jeszcze większą integrację zespołu. Jestem generalnie bardzo zadowolony z całego zgrupowania i z postawy zawodników podczas pierwszego obozu w Turcji.

- Na zgrupowaniu drużyna zrobiła też Panu prezent urodzinowy...
- Tak się składa, że zwykle urodziny obchodzę poza domem rodzinnym, na zgrupowaniach i nie mam wtedy przy sobie najbliższych. Nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło. Byłem pod wielkim wrażaniem tych dwóch niespodzianek, jakie chłopcy dla mnie przygotowali. Pierwszą była koszulka Barcelony, a więc drugiego klubu, który po Cracovii bardzo lubię, a potem, wieczorem, gdy już myślałem, że jest po „oficjalnych" uroczystościach nagle na Sali w restauracji zgasło światło i wjechał wielki tort w kształcie flagi Cracovii. Ponieważ udało mi się zdmuchnąć wszystkie świeczki za pierwszym razem i pomyślałem o pewnych sprawach, które chciałbym, żeby się w tym roku spełniły, to mam nadzieję, że wszystko się ziści. Bardzo dziękuję chłopakom za te niespodzianki. Zresztą sztab szkoleniowy też przygotował swój prezent. Chcę jednak zaznaczyć - jeśli ktoś miałby jakieś podejrzenia - że byliśmy na zgrupowaniu i świętowaliśmy moje urodziny bez alkoholi, a tylko jedząc tort. Wszystko było profesjonalnie.