Wojciech Stawowy: Jesteśmy głodni piłki

  • Wywiady
06.08.2012
Wojciech Stawowy: Jesteśmy głodni piłki
- Nasz najbliższy rywal ma nad nami tą przewagę, że grali już mecze o stawkę. Z drugiej strony Zawisza ma ten „pierwszy głód” za sobą, a my nadal jesteśmy „głodni piłki”, więc podsumowując: myślę, że w Bydgoszczy będziemy mieli fajne spotkanie. Staną naprzeciwko siebie dwa równorzędne zespoły, które chcą grać w piłkę i kreować grę – mówi o zbliżającym się pojedynku Pucharu Polski trener Pasów.

- Nasz najbliższy rywal ma nad nami tą przewagę, że grali już mecze o stawkę. Z drugiej strony Zawisza ma ten „pierwszy głód" za sobą, a my nadal jesteśmy „głodni piłki", więc podsumowując: myślę, że w Bydgoszczy będziemy mieli fajne spotkanie. Staną naprzeciwko siebie dwa równorzędne zespoły, które chcą grać w piłkę i kreować grę - mówi o zbliżającym się pojedynku Pucharu Polski trener Pasów.

- Mecz z Arką Gdynia został przełożony. Jak to zmienia Wasze plany?
- Mnie to w pewnym sensie bardzo denerwuje, że nie możemy rozpocząć rozgrywek ligowych normalnie, czyli tak jak wszystkie zespoły. Nie graliśmy z Okocimskim, a teraz  uwagi na wyjazdy kilku zawodników, którzy otrzymali powołania do reprezentacji byliśmy zmuszeni przełożyć mecz z Arką, ponieważ ja chcę mieć wszystkich zawodników w komplecie. To komplikuje nam grę w kolejnym meczu ligowym w tym sensie, że inni grają, a my nie gramy, ale nie zmienia faktu, że tak, czy inaczej te mecze rozegramy. Nie powoduje to sytuacji, żebyśmy z powodu tych przełożonych meczów mieli mieć problemy z formą, z naszą dyspozycją. Jedyny fakt, który denerwuje, to ten o którym mówiłem: że nie mamy rytmu meczowego, że nie ma spotkań o stawkę, że musimy się przyglądać rozgrywkom z boku. Nie robimy z tego jednak problemu i będziemy się przygotowywali do najbliższych meczów ligowych tak, jak zawsze. Teraz mamy przed sobą mecz w Pucharze Polski z Zawiszą Bydgoszcz, a później mamy tydzień przerwy do rozpoczęcia rozgrywek ligowych. Różnica będzie polegać tylko na tym, że tych meczów będziemy potem mieć sporo do rozegrania w dość krótkim czasie. Na razie mamy jednak w głowach Zawiszę i ten mecz potraktujemy bardzo poważnie. Jesteśmy profesjonalistami, a Puchar Polski to bardzo ważne rozgrywki i myślę, że jest to bardzo fajna przepustka do gry w europejskich pucharach. To, że jesteśmy klubem pierwszoligowym nie powoduje, że mielibyśmy nie powalczyć o Puchar. Cele jakie stawiamy sobie przed sezonem to właśnie walka o awans i o Puchar Polski, więc jedziemy do Bydgoszczy pełnym składem by powalczyć o zwycięstwo. Zdajemy sobie sprawę z tego, że Zawisza to bardzo dobry zespół - zespół, który funkcjonuje już ze sobą od dłuższego czasu i „przetarł się" w ostatnim sezonie w bojach o Ekstraklasę, ale chcemy walczyć z nimi jak równy z równym.

- Zawisza w ostatnich dwóch meczach strzelił dziesięć bramek. Dorobek ekipy trenera Szatałowa robi wrażenie.
- Mnie to nie przeraża. Gratuluję trenerowi Szatałowowi i całej drużynie Zawiszy tego, że są tak skuteczni, ale to, że strzelili w dwóch meczach dziesięć bramek nie oznacza, że w kolejnych spotkaniach utrzymają taką skuteczność. Nie mam nic przeciwko temu, żeby strzelali bramki innym, ale niekoniecznie muszą strzelać z nami - wszystko zależy od tego, z kim się gra i jak wysoko stawia poprzeczkę rywal. Nas stać na równy pojedynek z Zawiszą. Oczywiści to jest sport i wiele rzeczy może się w tym meczu wydarzyć - Zawisza jest na fali, bo zdobywanie bramek i wygrywanie meczów buduje atmosferę i powoduje, że zawodnicy jeszcze bardziej w siebie wierzą. Nasz najbliższy rywal ma nad nami tą przewagę, że grali już mecze o stawkę. Z drugiej strony Zawisza ma ten „pierwszy głód" za sobą, a my nadal jesteśmy „głodni piłki", więc podsumowując: myślę, że w Bydgoszczy będziemy mieli fajne spotkanie. Staną naprzeciwko siebie dwa równorzędne zespoły, które chcą grać w piłkę i kreować grę.

- Kapitanem zespołu Zawiszy jest człowiek, którego zna Pan już od jakichś dwudziestu lat - Łukasz Skrzyński. Czy rozmawiał Pan już ze „Skrzynią" przed tym spotkaniem?
- Nie, nie rozmawiałem z Łukaszem. Mam taką zasadę, że nie rozmawiam z piłkarzem, którego znam przed meczem mistrzowskim, ponieważ nie chcę go rozpraszać, powodować tego, że będę go w jakiś sposób dekoncentrował. Niech on się przygotowuje do tego meczu, a wiem, że będzie się chciał pokazać z jak najlepszej strony. Po pierwsze: dlatego, że gra w Zawiszy i chce walczyć dla tego Klubu o jak najlepsze wyniki, że chce udowadniać swojemu trenerowi, że cały czas jest w formie. A po drugie: dlatego, że będzie grał przeciwko Cracovii, a więc Klubu, w którym przeżył wiele wspaniałych chwil, Klubu, dla którego wiele zrobił. Będzie Łukasz będzie się chciał jak najlepiej zaprezentować, a swoją drogą pewnie będzie chciał tez „utrzeć mi nosa", jako swojemu byłemu trenerowi. „Skrzynia" taki jest, że zawsze chce mi tego „nosa ucierać", no ale ja też mam dla niego przygotowanych parę niespodzianek i moi zawodnicy będą próbowali go parę razy zaskoczyć. Zobaczymy, czy im się to uda.

- Planuje Pan rozegranie sparingu w terminie 15, lub 16 sierpnia?
- Nie, nie mamy takich planów z tego względu, że mecz z Zawiszą jest już meczem o stawkę i po tym meczu będziemy się przygotowali do pierwszego meczu ligowego - z GKS-em Katowice - już w normalnym mikrocyklu.

- Kiedy chciałby Pan rozegrać mecz z Arką? O jaki termin będzie się starał Klub?
- Jeśli przyjedzie nam grac w proponowanym terminie 31 sierpnia, to zagramy, ale jutro zwrócimy się do Arki i do PZPN-u o przełożenie meczu na 5 września. Nie chciałbym, żebyśmy tak wiele spotkań grali w tak krótkim czasie, bo mielibyśmy praktycznie pięć meczów w przeciągu kilkunastu dni - gralibyśmy cyklem: środa - sobota. Jeśli będzie możliwość rozłożenia tego nieco w czasie, to właśnie o to chcę poprosić. Jeśli jednak takiej możliwości nie będzie to ja tez nie będę z tego tytułu robił problemów, bo jesteśmy dobrze przygotowani do sezonu i poradzimy sobie z grą w tak dużej częstotliwości. Chodzi mi jednak o zdrowie zawodników, bo czasami, nie daj Boże, mogą się przytrafić kontuzje - chociażby tak, jak po ostatnim sparingu z Przebojem, gdy mocno potłuczony jest Kosanović, Steblecki oraz Dudzie. Takie sytuacje mogą mieć miejsce, a na razie nie mamy jeszcze tak szerokiej kadry, żeby wymieniać zawodników jak bańki na choince. Musimy dbać o to, by każdy z chłopaków był zdrowy i by był w dobrej formie.

- Dzisiaj trenował z drużyną Edgar Bernhardt. Zawodnik przeszedł badania medyczne. Czy ten jego dzisiejszy udział w treningu oznacza, że Bernhardt zostanie piłkarzem Cracovii?
- Tak, badania medyczne wypadły dobrze i cieszę się z tego, że Edgar może już z nami trenować i walczyć o miejsce w zespole.

- Czy ten kolejny, tajemniczy transfer, o którym mówił Pan w weekend to Jan Hośek?
- Tak, to Jan Hośek. Problem polega tylko na tym, że Janek doznał podczas dzisiejszego treningu kontuzji. To jednak mnie nie zraża i nadal bardzo chciałbym tego zawodnika w Cracovii. To bardzo dobry środkowy obrońca i myślę, że jeśli tylko będzie taka możliwość, jeśli kluby się dogadają to też widzę go w naszym zespole. Z tego co wiem Janek chce do nas wrócić i uważam, że ten powrót bardzo wzmocniłby naszą Cracovię. Tego typu sytuacje, jak kontuzje są wliczone w zawód piłkarza - one czasami przytrafiają się w najmniej oczekiwanym momencie, ale trudno tego uniknąć.