Wojciech Stawowy: Pożyteczne sparingi

  • Wywiady
05.08.2012
Wojciech Stawowy: Pożyteczne sparingi
- Cieszę się z tych dwóch, sobotnich gier z tego względu, że zarówno Dalin, jak i Przebój bardzo ambitnie podeszły do tych meczów. Przez dłuższą część obu gier kontrolnych zmuszeni byliśmy grać atak pozycyjny, a przecież często będzie tak w rozgrywkach pierwszej ligi, że przeciwnik będzie się głównie bronił przed Cracovią i próbował ją atakować tylko z kontry.

- Cieszę się z tych dwóch, sobotnich gier z tego względu, że zarówno Dalin, jak i Przebój bardzo ambitnie podeszły do tych meczów. Przez dłuższą część obu gier kontrolnych zmuszeni byliśmy grać atak pozycyjny, a przecież często będzie tak w rozgrywkach pierwszej ligi, że przeciwnik będzie się głównie bronił przed Cracovią i próbował ją atakować tylko z kontry.

- Jak ocenia Pan sparingi z Dalinem i Przebojem?
- Popołudniowy sparing z Przebojem wyglądał trochę lepiej, niż ten przedpołudniowy z Dalinem. Oba mecze różniły się jednak znacznie od meczów, które graliśmy ostatnio, a w szczególności od spotkania z Podbeskidziem. Z tą jedna uwag, że ja wiem, dlaczego się różniły. Musimy sobie zdawać sprawę z tego, że dowiedzieliśmy się, że nie będziemy grali meczu ligowego z Okocimskim, dlatego troszeczkę musieliśmy zweryfikować cały nasz tygodniowy mikrocykl i to, co robiliśmy na zajęciach. Poszliśmy jeszcze troszeczkę w objętość, w zajęcia mocno siłowe. To było przyczyną, dla której zawodnicy w sobotnich sparingach nie mieli świeżości i polotu w grze. A z kolei jeśli się tego nie ma, to automatycznie mnożą się błędy i zarówno w spotkaniu z Dalinem, jak i z Przebojem tych błędów było sporo. One jednak nie wynikały z tego, że zespół jest nie przygotowany, albo słabo zgrany. Wynikało to z kwestii motorycznych, z tego, że nogi były ciężkie i nie chciały nosić. Musieliśmy jednak to zrobić, zmienić mikrocykl, bo my nie gramy ligi i teraz musimy się optymalnie przygotować do meczu Pucharu Polski z Zawiszą Bydgoszcz. A żeby tak było musieliśmy jeszcze popracować trochę mocniej.

- Wydawało się, że Cracovia może zagrać z Polonią Warszawa. Czemu ten sparing nie doszedł do skutku? Czy rywale, w postaci trzecioligowych drużyn wyzwolili odpowiedni poziom mobilizacji u Pana zawodników?
- Absolutnie tak, ponieważ my jesteśmy profesjonalistami i nie mamy sobie rozgraniczać, czy gramy z Ekstraklasą, czy z trzecią liga i w zależności od tego grać raz tak, raz tak. Cieszę się z tych dwóch, sobotnich gier z tego względu, że zarówno Dalin, jak i Przebój bardzo ambitnie podeszły do tych meczów. Przez dłuższą część obu gier kontrolnych zmuszeni byliśmy grać atak pozycyjny, a przecież często będzie tak w rozgrywkach pierwszej ligi, że przeciwnik będzie się głównie bronił przed Cracovią i próbował ją atakować tylko z kontry. Uważam zatem, że były to dwa pożyteczne sparingi. Oczywiście była szansa, by zagrać z Polonią Warszawa, ale na przeszkodzie stanął dojazd na boiska. My nie chcieliśmy jechać do Gutowa, Polonia nie chciała przyjechać na Wielicką, a w Zawierciu nie udało się załatwić tego meczu. Był natomiast jeszcze jeden rodzynek na cieście: mieliśmy szansę grać z AC Parma w Pradze. Niestety, ten sparing nie doszedł do skutku. Ja to trzymałem w tajemnicy do samego końca, żeby potwierdzić naszą grę w Pradze z tym włoskim zespołem. Szkoda, że do tego meczu nie doszło, ale jeśli już jest zainteresowanie, żeby takie drużyny grały z Cracovią i same wychodziły z taką inicjatywą, to dla mnie jest to budujące, bo daje to sygnał, że o Cracovii zaczyna się mówić tak, że warto z tym zespołem zagrać, bo ten zespół gra w piłkę. Mimo to, że trochę żal niedoszłego meczu z Parma to mogę powiedzieć, że odbyte gry kontrolne były bardzo pożyteczne zarówno dla mnie, jak i dla moich piłkarzy.

- Czy wyrobił Pan sobie już zdanie o testowanym zawodniku ze Świtu Nowy Dwór Mazowiecki, Kimurze?
- Kimura zostanie z nami jeszcze przez kilka dni, bo miałem zbyt mało czasu, by go ocenić. To jest bardzo młody chłopak, na pewno bardzo utalentowany, a ja chcę ściągać do Cracovii młodych piłkarzy i nie chciałbym żadnego piłkarza, który przedstawia jakąś wartość pominąć, pomylić się w jego ocenie. Z tego też powodu chciałbym mieć tu Kimurę dłużej, bo wtedy ryzyko popełnienia błędu jest mniejsze. Nie jest dla nas  żadną przeszkodą, że ten chłopak będzie z nami trenował próbując nas do siebie przekonać.

- Można jeszcze liczyć na sfinalizowanie kolejnych transferów - czy to przed Waszym pierwszym meczem ligowym, czy też w trakcie rozgrywek ligowych?
- Szykuje się fajny transfer w najbliższych dniach, ale nie chcę zapeszyć, nie chcę mówić o tym nic więcej. Wystarczy, że powiem o tym, że się szukuje i na pewno nie będzie to transfer pomocnika. (śmiech) Zobaczymy, czy dojdzie to do skutku - oby doszło, bo każdy dobry, wartościowy zawodnik jest nam bardzo potrzebny i ja chcę, żeby ta drużyna nawet w momencie, gdy rozpoczęły się już rozgrywki ligowe stawała się mocniejszą personalnie. W przyszłym tygodniu zobaczymy na ile uda nam się zrealizować ten cel.

- Mówi Pan, że nie będzie to pomocnik - tych w Cracovii jest pod dostatkiem, w przeciwieństwie do napastników.
- Wiem, że niektórzy z tego powodu, że mamy aż tylu pomocników martwią się, ale zapewniam, że nie ma czym. Lepiej mieć fajnych, kreatywnych graczy, którzy potrafią zdobywać bramki, bo nie jest tak, że te bramki potrafią strzelać tylko napastnicy. To samo mogą robić pomocnicy, a nawet obrońcy, jeśli są ukierunkowani na ofensywną grę. Ja nie widzę tutaj żadnego problemu. Cieszę się za to, że w bardzo dobrej formie strzeleckiej jest „Dudzio", który regularnie strzela w sparingach, a przede wszystkim przejawia wielką ochotę do gry, co mnie bardzo cieszy. Bartek jest w dobrej formie i oby ją podtrzymał w lidze, bo to będzie dla niego prawdziwa weryfikacja. Myślę, że on jest tak pozytywnie naładowany energią, że na pewno przeniesie to, co prezentuje w Cracovii w sparingach także na mecze mistrzowskie. „Dudzio" to utalentowany chłopak, bardzo dobry i pracowity piłkarz. Posiada dużą szybkość, bardzo dobrą technikę i świetnie się czuje w grze kombinacyjnej. Zaczął w siebie bardzo mocno wierzyć i czuje, że my w niego wierzymy, dlatego dobrze mu się gra. Myślę zresztą, że wszystkim piłkarzom gra się dobrze, bo wiedzą, że wszyscy są potrzebni. To nie jest tak, że jedni są potrzebni bardziej, a drudzy mniej. Ja to mówię wprost: dla mnie każdy zawodnik jest tak samo ważny, niezależnie czy jest to Bartek Dudzie, czy Kamil Kłusek. Wszyscy są potrzebni i tyle samo dla mnie znaczą. Cieszę się natomiast, jeśli moi piłkarze są w dobrej formie, a po Bartku tą formę widać. I tyle: koniec „lukrowania", bo chodzi o to, żeby on tą formę trzymał dalej. My zresztą nie mamy takiej metody, żeby się „zagłaskiwać" - kiedy trzeba pochwalić to oczywiście to robimy, ale wtedy, gdy trzeba zwrócić uwagę na błędy, to też potrafimy to zrobić i zachowujemy w tym względzie pełną równowagę.