Koen van der Biezen: Przed nami kolejne spotkanie

- Trenowałem z drużyną dopiero dwa razy, więc to normalne, że nie wyszedłem jeszcze w pierwszym składzie. Oczywiście najlepiej byłoby, gdybym ćwiczył z zespołem na przykład cztery tygodnie i znałbym już dobrze kolegów, a oni z kolei wiedzieliby, czego po mnie można się spodziewać - uważa nowy napastnik Cracovii, Koen van der Biezien, który w sobotę zadebiutował w barwach Pasów.
- Jakie są twoje wrażenie po debiucie w Cracovii?
- Pierwsze wrażenia mam bardzo dobre. Było wielu kibiców, którzy stworzyli dobrą atmosferę. Tylko, że przegraliśmy, więc to nie ma teraz znaczenia. Przed nami kolejne spotkanie, kolejna szansa.
- Pojawiłeś się boisku w drugiej połowie i zaraz potem znalazłeś się w dogodnej sytuacji..
- Dostałem piłkę z głębi pola od Alexa (Suvorova - przyp.) i z perspektywy czasu wydaje mi się, że powinienem był zdecydować się na strzał. Wtedy zobaczyłem jednak, że Saidi (Ntibazonkiza - przyp.) stoi bez opieki przed bramką. Chciałem mu podać. Teraz mogę jednak powiedzieć, że lepiej było strzelać. Decyzję podejmuje się na boisku w ciągu chwili. Po moim wejściu graliśmy dużo długimi podaniami, miałem sporo główkowych pojedynków z obrońcami przeciwnika. Myślę, że nie było źle, ale będę starał się grać lepiej.
- O polskiej lidze mówi się, że gra się w niej bardzo nieprzyjemnie, że jest to liga wymagająca pod względem fizycznym. A jaka jest twoja opinia?
- Zgadzam się z tym. Ile razy otrzymywałem piłkę, dostawałem też po nogach od rywala. Zresztą sam raz kogoś kopnąłem i od razu dostałem pierwszą żółtą kartkę w polskiej lidze (śmiech). Rywale, choć też byłem kopany, kartek nie otrzymywali. Myślę, że jeśli będziemy grać trochę sprytniej i jeśli każdy z nas będzie chciał dostać piłkę, będziemy w stanie unikać bezpośrednich kontaktów z przeciwnikami. Zobaczymy, czy to się uda. Pierwsze porównanie z ligą holenderską jest takie, że tam jest więcej miejsca do gry i więcej gry pozycyjnej, a tu gra się fizycznie.
- Zagrałeś jako podwieszony napastnik. To była dla ciebie nowość?
- W Holandii najczęściej grałem jako wysunięty napastnik, jak Andrzej Niedzielan w sobotnim meczu. Grywaliśmy też dwójką napastników i wtedy grałem jako ten lekko cofnięty. Będę grał tam, gdzie będzie wystawiał mnie trener.
- Jesteś rozczarowany tym, że nie zagrałeś od pierwszej minuty?
- Trenowałem z drużyną dopiero dwa razy, więc to normalne, że nie wyszedłem jeszcze w pierwszym składzie. Oczywiście najlepiej byłoby, gdybym ćwiczył z zespołem na przykład cztery tygodnie i znałbym już dobrze kolegów, a oni z kolei wiedzieliby, czego po mnie można się spodziewać. Przed kolejnym meczem mamy tydzień treningów. No prawie tydzień, ponieważ teraz lecę do Holandii załatwić sprawy z mieszkaniem, rachunkami i do Krakowa wrócę we wtorek
- Wrócisz z kimś, czy będziesz mieszkał w Krakowie sam?
- Na razie będę mieszkał sam. Moja dziewczyna jest w ciąży i chce urodzić dziecko w Holandii. Później do mnie dołączą.
DG