Piotr Polczak: Jeden z najważniejszych meczów

- Cały czas powtarzamy sobie, że mecz trwa 90 minut i musimy odpowiednio mentalnie do niego podejść i starać się nie myśleć o tym, co będzie. Trzeba po prostu wyjść na boisko, zagrać i wygrać - mówi Piotr Polczak. Obrońca wyleczył uraz stawu skokowego i liczy, że pomoże drużynie już w piątkowym spotkaniu z Polonią Bytom.
- Skręcało cię, gdy oglądałeś z boku mecze swoich kolegów?
- Gdy człowiek nie gra, to denerwuje się jeszcze bardziej. Chciałby pomóc, ale wie, że nie może. W piłce niestety jest tak, że nie zawsze da się zrealizować to, co się założyło. Nasza sytuacja w tabeli jest trudna, teraz trzeba przygotować się do piątkowego spotkania z Polonią Bytom. To będzie jeden z najważniejszych meczów tego sezonu.
- Właściwie nie macie innego wyjścia, jak tylko wygrać z Polonią...
- Zobaczymy jak ten mecz się potoczy. My zakładamy sobie jednak walkę o zwycięstwo i za wszelką cenę będziemy chcieli to zrealizować.
- Prawdopodobnie już z tobą, jeżeli nie w wyjściowym składzie, to w kadrze...
- We wtorek po raz pierwszy ćwiczyłem na pełnych obrotach i mam nadzieję, że będę w stu procentach gotowy. A wtedy moja ewentualna obecność zależy już tylko od decyzji trenera. Do spotkania zostały jeszcze dwa dni i jeżeli nic się nie wydarzy, to będę w stanie pomóc kolegom.
- Wnioskuję, że jesteś gotowy do walki o utrzymanie Cracovii w Ekstraklasie?
- Myślę, że tak. Zaległości nie miałem przecież aż tak dużych, bo nawet w czasie kontuzji (skręcenie stawu skokowego – przyp.) wykonywałem inne ćwiczenia. Miałem dwa i pół tygodnia przerwy, ale jak solidnie przepracuję okres do meczu, to nie będzie problemu.
- Wracasz do drużyny w bodaj najtrudniejszym i najważniejszym momencie...
- Rozpoczynając wiosenne mecze wiedzieliśmy, że potrzebujemy zwycięstw, by odskoczyć rywalom. Tak się jednak nie stało. Inne drużyny grały różnie i w efekcie w walce o utrzymanie jest teraz jedno wielkie pomieszanie z poplątaniem. Cały czas są małe różnice w punktach, ogromny ścisk w tabeli.
- Wystarczyło, by każdy wasz konkurent wygrał choć jedno spotkanie więcej i już wasza sytuacja byłaby wręcz dramatyczna. To chyba takie trochę szczęście w nieszczęściu?
- Co jak co, ale szczęścia w tej rundzie to my wiele nie mamy. W przeszłości zdarzało się, że graliśmy bardzo słabo, jednak jakoś wygrywaliśmy. Teraz nawet w przypadku dobrej gry nie potrafimy odnieść zwycięstwa. Mam nadzieję, że to w końcu zaskoczy i że wreszcie zdobędziemy trzy punkty.
- W ostatnich meczach drużyna grała bardzo nerwowo...
- Na pewno, bo jest to dla nas nowa sytuacja. Walczymy o utrzymanie i pojawia się przez to większe napięcie, a w nasze poczynania wkrada się chaos. Cały czas powtarzamy sobie jednak, że mecz trwa 90 minut i musimy odpowiednio mentalnie do niego podejść i starać się nie myśleć o tym, co będzie. Trzeba po prostu wyjść na boisko, zagrać i wygrać.
Rozmawiał Dariusz Guzik