Sebastian Steblecki: Czeka nas wszystkich dużo pracy

- Uważam, że czeka nas wszystkich jeszcze dużo pracy. Oczywiście mnie z Marcinem Budzińskim gra się bardzo fajnie i na pewno jest to jakieś moje skromne marzenie, żeby środek pola jak najczęściej wyglądał w ten sposób, ale to przede wszystkim zależy od naszej dyspozycji na treningu i od tego, jak trener będzie chciał nas zestawić. Może się przecież zdarzyć, że trener w pierwszym składzie znajdzie miejsce tylko dla Marcina, albo dla mnie - mówi Sebastian Steblecki.
- Jesteś zadowolony ze swojej postawy w
sparingu z Podbeskidziem?
- Moja postawa
chyba nie była dobra, bo skoro przegraliśmy 2:5, to wynik mówi sam za siebie i
nie mogę być zadowolony.
- Przedwczoraj podpisałeś nowy kontrakt z
Cracovią. Było to chyba oczywiste, że przedłużysz umowę, prawda?
- Bardzo chciałem
tutaj zostać i z tego co mi wiadomo ludzie, którzy zarządzają Klubem również
wyrażali wolę bym dalej grał w Cracovii. Także trener oznajmił mi, że widzi
mnie w drużynie. Ja byłem jak najbardziej zdecydowany, by pozostać przy ulicy
Kałuży i nie zastanawiałem się nad tym, czy będą jakieś oferty, czy nie.
Starałem się pokazać z jak najlepszej strony, żeby tym właśnie zwiększyć swoje
szanse na przedłużenie kontraktu. To się udało i strasznie się z tego cieszę.
Liczę na to, że przez najbliższy rok będziemy z drużyną próbowali zrobić awans
do Ekstraklasy, a co będzie dalej - zobaczymy.
- Przed podpisaniem przez Ciebie nowego
kontraktu w gazetach pojawiły się tyleż sensacyjne, co nieprawdziwe informacje
na temat szczegółów nowej umowy. Jak to odbierałeś?
- Nie chcę w ogóle
tego komentować. Ja mogę jedynie powiedzieć, że to nie było tak, że Klub nie
był zainteresowany, bo cały czas była nić porozumienia - rozmawialiśmy o nowym
kontrakcie i wypisywanie gazet o tym, że Klub nie chciał to wszystko bzdury.
Chciałbym już zamknąć ten temat.
- W nadchodzących rozgrywkach Pierwszej
Ligi zapewne możecie się spodziewać dużo więcej siłowej gry, a mniej
technicznej piłki.
- Ja wprawdzie
nie miałem z tym do czynienia, ale wielu starszych kolegów ocierało się gdzieś
w swojej karierze o zaplecze Ekstraklasy i słyszałem od nich jak to wygląda. Z
tego co mówią to pierwszoligowa rzeczywistość nie jest łatwa i zdecydowanie
trudniej awansować do Ekstraklasy, niż w Ekstraklasie się utrzymać. Wiadomo, że
nigdzie nie jest łatwo: nikt nie będzie się kładł na boisku i oddawał za darmo
choćby metra boiska. To oczywiste, że czeka nas ciężka walka i musimy się do
niej bardzo dobrze przygotować. Każdy musi zdawać sobie sprawę już od pierwszego
meczu sezonu o co tak naprawdę gramy i musi dawać z siebie wszystko, żeby
Cracovia powróciła do najwyższej klasy rozgrywkowej.
- Z końcem minionego sezonu w środku pola
wytworzył się fajny duet: Marcin Budziński - Sebastian Steblecki. Wszystko
wskazuje na to, że w przyszłym sezonie będziecie również często grać ze sobą w
formacji środkowej.
- Nie w moich
kompetencjach jest to, by oceniać, czy sugerować kto powinien występować na
boisku. Ja w meczach robię wszystko co jestem w stanie, aby jak najwięcej
zespołowi i myślę, że Marcin też podchodzi do tego podobnie. W ostatnich
meczach tak się złożyło, że ta nasza współpraca w środku mogła się podobać, ale
też nie zmienia to faktu, że wyniki tych spotkań były,jakie były: w
przedostatnim meczu z Ruchem polegliśmy 0:2, a w ostatnim meczu sezonu z
Bełchatowem prowadząc na wyjeździe 2:0 daliśmy sobie strzelić dwie bramki i
zremisowaliśmy. Uważam, że czeka nas wszystkich jeszcze dużo pracy. Oczywiście
mnie z Marcinem Budzińskim gra się bardzo fajnie i na pewno jest to jakieś moje
skromne marzenie, żeby środek pola jak najczęściej wyglądał w ten sposób, ale
to przede wszystkim zależy od naszej dyspozycji na treningu i od tego, jak
trener będzie chciał nas zestawić. Może się przecież zdarzyć, że trener w
pierwszym składzie znajdzie miejsce tylko dla Marcina, albo dla mnie.
- Sezon jaki był, taki był, ale się
skończył. Teraz czekają Was urlopy. Masz już jakieś plany na ten okres?
- Na razie
skupiam się jeszcze na tym, jak pracujemy w treningach. Mieliśmy jeszcze
sparing i trzeba było wykrzesać z siebie jeszcze trochę sił, dać jak najwięcej
zaangażowania. Do tej pory tylko o tym myślałem. Za parę dni może faktycznie
będzie chwila, żeby trochę odpocząć, rozluźnić się, nie myśleć o piłce - choć
przez cały okres tego wolnego będzie Euro 2012, więc pewnie będziemy oglądać
mecze. Oczywiście wiadomo, że zagraliśmy bardzo słaby sezon i trzeba się
zmobilizować do pracy w kolejnym sezonie, żeby nie było podobnej „klapy", jak
teraz. Zdajemy sobie wszyscy sprawę, że wielu ludzi po takim sezonie mówi, że
urlopy nam się nie należą, bo zawaliliśmy sprawę. Myślę jednak, że te dwa, czy
trzy tygodnie przerwy i „luzu", nie myślenia o piłce są nam potrzebne, żeby
przyjść z nowymi siłami na okres przygotowawczy do kolejnych rozgrywek. Musimy
trochę zregenerować siły, odpocząć psychicznie. Potem trzeba wrócić z trzeźwym
myśleniem. Trzeba usiąść w szatni i pogadać, zmobilizować się, powiedzieć:
słuchajcie, panowie, jest taka, a nie inna sytuacja trzeba - walczyć o
natychmiastowy awans i dać z siebie wszystko w przygotowaniach i w sezonie.