Sławomir Szeliga: Trzeba w to uwierzyć
- Na dzień dzisiejszy sytuacja wygląda tak, że mamy jeden punkt, a pozostałe zespoły mają ich więcej. To jednak dopiero początek sezonu, więc spokojnie. Po rundzie jesiennej wszyscy mówili, że Cracovia już spadła, a jednak potrafiliśmy się utrzymać. Nie możemy się denerwować i szaleć. Będzie dobrze - uważa pomocnik, a ostatnio obrońca Cracovii, Sławomir Szeliga.
- Już jutro zmierzycie się z KGHM Zagłębiem Lubin i wszystko wskazuje na to, że po raz drugi w tym sezonie zostaniesz ustawiony na środku obrony. Jak czujesz się na tej pozycji?
- W Białymstoku grałem drugi raz na stoperze (po raz pierwszy w barwach „Pasów" w sparingu z FC Zwolle w letnim okresie przygotowawczym - przyp.). Czy moja gra wyglądała dobrze, czy źle? Trener z pewnością ją ocenił i wyciągnął wnioski. Wygląda na to, że dalej będę występował na tej pozycji - mamy w kadrze kontuzjowanych stoperów (Mateusz Żytko, Łukasz Nawotczyński - przyp.) i ktoś musi ich zastąpić. Pozycja jest zbliżona do tej na środku pomocy, więc nie ma zbytniej różnicy. Dostaję też wskazówki od trenera.
- Ale jesteś jednak rzadziej przy piłce, mniej biegasz...
- Jest różnica w ustawieniu. Faktycznie na środku pomocy więcej się biega i częściej uczestniczy się w grze. W defensywie trzeba się nastawiać przede wszystkim na obronę, a nie na rozgrywanie piłki.
- Pamiętam twój występ przeciwko FC Zwolle. Zagrałeś wtedy trochę z konieczności na stoperze, ale zaliczyłeś dobry występ. Trener Szatałow chwalił cię i wspomniał, że będzie miał alternatywę, gdyby sytuacja tego wymagała. Spodziewałeś się tego, że taka sytuacja będzie miała miejsce już w czwartej kolejce?
- Nie spodziewałem się, że już po trzeciej kolejce będę stoperem. Taka była jednak potrzeba, więc robię wszystko, by grać jak najlepiej i pomóc drużynie w zdobywaniu punktów.
- Dwóch defensywnych pomocników na środku obrony to sytuacja niezbyt często spotykana...
- Arek Radomski też jest środkowym pomocnikiem, ale rozegrał już wiele spotkań na pozycji stopera. Nie tylko w Cracovii, ale i w reprezentacji Polski. Jest doświadczonym piłkarzem, dużo mi podpowiada i pomaga w ustawieniu. Arek trzyma naszą obronę.
- Jak trzeba zagrać w Lubinie, by wasz dorobek punktowy powiększył się? Jak na razie macie na swym koncie tylko jedno oczko...
- Ze swojej strony zrobimy wszystko, żeby to spotkanie wygrać. A jak będzie? Zobaczymy. Mecz meczowi nie jest równy, trzeba wyjść boisko i sprawić, by Zagłębie przegrało. Nie możemy jednak popełniać takich błędów, które nam się przytrafiają. Gramy nieźle, lecz nie zdobywamy punktów. Już wolelibyśmy prezentować się gorzej, ale mieć na swym koncie więcej oczek. W piątek zrobimy wszystko, by to Cracovia wzbogaciła się o trzy punkty.
- Piłkarze KGHM Zagłębia pewnie mówią dokładnie to samo w kontekście swojego zespołu. Mają na swym koncie tylko o jeden punkt więcej niż wy i zapewne odpowiadają na bardzo podobne pytania...
- Zgadza się, oba zespoły - nasz i Zagłębia - mają bardzo mało punktów. Z pewnością lubinianie będę utrudniać nam życie na boisku i będą równie mocno starali się zdobyć trzy punkty. Musimy jednak zrobić wszystko ze swojej strony, by ten mecz zakończył się naszym zwycięstwem. A spotkanie wygra ta drużyna, która popełni mniej błędów.
- Po czterech kolejkach tracicie do lidera tabeli (Lecha Poznań - przyp.) już dziewięć punktów. To dużo...
- Na dzień dzisiejszy sytuacja wygląda tak, że mamy jeden punkt, a pozostałe zespoły mają ich więcej. To jednak dopiero początek sezonu, więc spokojnie. Po rundzie jesiennej wszyscy mówili, że Cracovia już spadła, a jednak potrafiliśmy się utrzymać. Nie możemy się denerwować i szaleć. Będzie dobrze.
- Z twoich słów wnioskuję, że wszystko powinno zaskoczyć. Być może nawet już w Lubinie...
- Myślę, że tak. Jeżeli zaczniemy grać jeszcze lepiej, a jednocześnie będziemy popełniać mniej błędów, to te zwycięstwa przyjdą. Trzeba w to uwierzyć.
Rozmawiał Dariusz Guzik