Wojciech Stawowy: Jeden za drugiego skoczy w ogień

    09.08.2012
    Wojciech Stawowy: Jeden za drugiego skoczy w ogień
    - Jest już grupa chłopców, która jest bardzo za sobą i nie boje się użyć tego sformułowania, że jeden za drugiego jest w stanie skoczyć w ogień – wyznaje Trener Wojciech Stawowy.

    - Jest już grupa chłopców ,która jest bardzo za sobą i nie boje się użyć tego sformułowania, że jeden za drugiego jest w stanie skoczyć w ogień - wyznaje Trener Wojciech Stawowy.

    - Kibice Cracovii wierzą w Pana niezwykły talent trenerski. Pamiętają również sukcesy drużyny i awans do ekstraklasy w 2004 roku. Czy nie obawia się Pan tak wielkich nadziei pokładanych w Panu i drużynie?
    - Ja się bardzo cieszę, że kibice wierzą we mnie i wierzą w drużynę. To zawsze pomaga w pracy i zrobię wszystko wspólnie z piłkarzami i z trenerami żeby tego zaufania nie zawieść. Będziemy się na pewno starali grać jak najlepiej, będziemy grali dla naszych kibiców i będziemy chcieli realizować nasz cel, jakim jest powrót do ekstraklasy. Przy okazji będziemy też chcieli budować - i cały czas to robimy - drużynę perspektywiczną, z której Cracovia będzie dumna i która po ewentualnym powrocie do ekstraklasy będzie umiała walczyć o coś więcej, niż tylko o utrzymanie. Ta wiara kibiców pomaga, a dodatkowo jeszcze, powoduje że zawodnicy i trener mają duży ambit, żeby się jeszcze bardziej starać.

    - Powtarza Pan często w wywiadach że bardzo ważna jest dobra atmosfera w drużynie i optymizm. Zapewne ciężko jest wypracować i utrzymać te pozytywne relacje miedzy zawodnikami i sztabem trenerskim
    - Atmosfera w zespole jest bardzo ważna, bo to jest w mojej ocenie 50 procent sukcesu. Jeżeli w drużynie są dobre relacje, zawodnicy się nawzajem szanują, umieją się uzupełniać to również na boisku będą potrafili to robić, zwłaszcza w sytuacjach trudnych, gdzie musi jeden za drugiego walczyć, gdzie musi jeden drugiego asekurować. Poza tym im musi sprawiać dużą przyjemność to, że przyjeżdżają do Klubu, że się razem spotykają, że pracują, bo często jest tak że widują się praktycznie 24 godziny na dobę i taką atmosferę wypracować nie jest trudno jeżeli są spełnione pewne warunki. Najważniejszym warunkiem jest to żeby w zespole były czyste, przejrzyste relacje, czyste zasady, czytelne dla każdego i żeby ich po prostu przestrzegać i konsekwentnie egzekwować, jeżeli ktoś się z nich wyłamuje. W zespole musi być wzajemny szacunek, musi być ogromna dyscyplina a przede wszystkim piłkarze, którzy są w Cracovii i którzy przychodzą do Cracovii to muszą być piłkarze z charakterem, z charyzmą, tacy którzy chcą dla tego klubu grać i osiągać jak najlepsze wyniki.

    - Churchill kiedyś powiedział, że sukces polega na tym by iść od porażki do porażki nie tracąc entuzjazmu. Czy pierwsze ewentualne niepowodzenie nie wpłynie negatywnie na morale Pana „żołnierzy"?
    - Absolutnie nie. To by świadczyło o tym, że moi żołnierze są bardzo słabi psychicznie a jeżeli sportowiec jest słaby psychicznie to powinien się zastanowić nad tym, czy warto uprawiać sport, bo sport jest piękny, ale jest on też stresujący. Sport to są wszelakiego rodzaju wyzwania, sport pociąga za sobą stres i krytykę, ale też ma wiele wspaniałych momentów. Piłkarze muszą być na jedne i na drugie momenty uodpornieni. Zawsze mówię, że piłkarz na te trudne momenty musi być uodporniony tak jak Eskimos na przeziębienie, a na te momenty radosne musi mieć bardzo chłodną, zimną głowę, żeby nie popaść w samo zachwyt. Sport już wiele osób nauczył pokory. Także my mamy ogromną wiarę w siebie, wiarę w to, co robimy, wiarę w sukces i jedno, czy dwa niepowodzenia absolutnie tej wiary nie zachwieją. Tak samo jak i trzy, czy cztery zwycięstwa nie spowodują, że będziemy aż tak bardzo pewni siebie że nie będziemy się nikogo obawiać i będziemy twierdzić, że mamy pewny awans do Ekstraklasy. Bo chodzi o tą pokorę - żeby cały czas być w pełnej gotowości, mieć szacunek dla rywala jak również i wiarę we własne możliwości i w końcowy sukces!

    - Drużyna którą pan wcześniej wprowadzał z 3 ligi do ekstraklasy, słynęła z tego ze to był kolektyw i że każdy za każdego skoczył by w ogień. Czy dzisiejsza drużyna ma szanse być lub zbliżyć się do tego wzorca?
    - Ma bardzo duże szanse, bo już bardzo blisko tego wzorca jest. Dzisiaj też w zespole Cracovii jest grupa chłopców, która jest „bardzo za sobą" i nie boje się użyć tego sformułowania, że „jeden za drugiego jest w stanie skoczyć w ogień". Zobaczymy tylko jak to będzie, kiedy zaczną się mecze o stawkę, bo tego sprawdzianu drużyna jeszcze nie miała i na pewno w bojach będzie się docierać. Ale to, co było w okresie przygotowawczym napawa mnie optymizmem i pozwala na wysnucie takiego wniosku, który jest wynikiem obserwacji. Ja, drużynę bardzo bacznie obserwuje, patrzę na zachowania chłopaków, na ich wzajemne relacje i mogę śmiało stwierdzić, że zaczyna tworzyć się taki kolektyw, który jest ze sobą na dobre i na złe.

    - A jakie cechy piłkarza przedstawiają dla Pana największa wartość?
    - Przede wszystkim musi to być zawodnik bardzo sumienny, musi to być zawodnik uczciwy, musi to być zawodnik o ogromnej charyzmie no i przede wszystkim o świetnym potencjale piłkarskim. Mam na myśli potencjał techniczno-taktyczny, ale też względy charakterologiczne są dla mnie bardzo ważne. Jeżeli zawodnik jest ambitny, jeżeli zawodnik nie boi się wyzwań, chce walczyć i wie po co ubiera koszulkę w biało-czerwone pasy to jest to piłkarz pod którym ja się mogę podpisać. Takich zawodników w Cracovii chce mieć i wierze głęboko w to, że właśnie takich zawodników mam. A jeśli będę ściągał nowych zawodników do Cracovii, będę właśnie patrzył na te wymienione wyżej aspekty.

    - Zapewne ma pan wielkie wsparcie ze strony rodziny. Czy Pana najbliżsi są też fanami piłki nożnej?
    - Moi najbliżsi są ogromnymi fanami piłki nożnej. Moi rodzice, którzy mi bardzo kibicują, w mojej pracy i drużynie którą prowadzę są też bardzo mocno związani emocjonalnie z Cracovią. Moja żona jest moim wiernym kibicem i jest też wiernym kibicem Cracovii. Bardzo mnie wspiera w trudnych chwilach i ta pomoc z jej strony jest mi bardzo potrzebna. No i moje kochane dzieci - moja córka która w listopadzie skończy 18 lat jest też wiernym kibicem zarówno moim i jak i Pasów. Śledzi to, co się dzieje w Klubie, często odwiedza strony internetowe, na których dowiaduje się wielu ciekawych rzeczy. Syn który ma 16 lat też gra w piłkę, ale w Karpatach Siepraw - tam gdzie mieszkamy. On też bardzo mocno mi kibicuje i przeżywa te mecze, które moja drużyna rozgrywa. Jest jeszcze najmłodszy synek Oskarek, który będzie miał w listopadzie 4 latka. Też już wie, że tata jest trenerem i wie też, co to znaczy „grać w piłkę". Sam próbuje to robić, kopie piłkę w ogródku i zawsze go pytam przed meczami czy tatuś wygra mecz - z reguły mi mówi, że tak i z reguły się to sprawdza. (śmiech) Nie pytałem go jeszcze jak będzie przed pucharowym meczem z Zawiszą, ale na pewno to zrobię i zachowam tą jego odpowiedź dla siebie.

    - To proszę jeszcze powiedzieć czego życzyłby sobie Pan przed nadchodzącym sezonem?
    - Przede wszystkim awansu do Ekstraklasy! Życzyłbym tego sobie, drużynie, kibicom, wszystkim ludziom związanym z Cracovią! Wszystkim życzył bym również zdrowia, bo jeżeli zdrowie będzie, a ambicje są, cel jest i wiara w osiągniecie tego celu też jest, to myślę, że to pierwsze życzenie, o którym powiedziałem, czyli awans do Eekstraklasy stanie się realny. Chociaż zdaje sobie sprawę z tego, że to jest sport i na awans składa się wiele czynników, to jest moim największym marzeniem na ten sezon piłkarski, żeby wrócić z Cracovią do Ekstraklasy!

    Rozmawiała: Karolina Błaś