Wracają wspomnienia, liczą się jednak tylko punkty. Przed nami mecz z Motorem Lublin
Cracovia po blisko 5 latach wraca do Lublina. Po pięknych wspomnieniach z finału Pucharu Polski pora tym razem na mecz o ligowe punkty przeciwko Motorowi, z którym sąsiadujemy w ligowej tabeli. Aby przeskoczyć beniaminka w tabeli potrzebujemy zwycięstwa, najlepiej takiego jak jesienią, kiedy oglądaliśmy jeden z bardziej efektownych meczów tego sezonu PKO BP Ekstraklasy.
Powrót do elity wywalczony w Lublinie
Po raz pierwszy Pasy i Motor zagrały ze sobą w listopadzie 1965 roku, w ówczesnej II lidze. Cracovia, ze względu na remont obiektu przy Kałuży, musiała wtedy rozgrywać domowe mecze na obiekcie Wawelu i przy obecności około 8 tysięcy widzów pokonała zespół z Lublina 3:0. Nasz zespół zanotował wówczas swoisty dublet, wygrywając kilka miesięcy później w Lublinie. Dla Pasów mecz wyjazdowy miał dodatkowe znaczenie. - Lider II ligi Cracovia rozegrała wyjazdowy mecz w Lublinie odnosząc — po dość ciekawej grze — zasłużone zwycięstwo 2:0 (0:0). Wynik ten przesądził ostatecznie o tym, że biało-czerwoni awansowali do ekstraklasy. Jednym słowem, dwa punkty zdobyte w Lublinie są na wagę I ligi – pisała wtedy „Gazeta Krakowska”.
Spadki, awanse i wreszcie mecze w Ekstraklasie
Pasy jednak szybko, bo już po sezonie, pożegnały się z elitą i znów pojawiła się okazja do gry przeciwko Motorowi. W 1969 roku Lublinianie pierwszy raz w historii pokonali nasz zespół, zaczynając zresztą serię czterech kolejnych wygranych z Cracovią. Ostatnie z tych 4 zwycięstw, odniesione przez Motor w Krakowie w 1978 roku, przypieczętowało zresztą spadek Pasów do III ligi.
Na szczęście Cracovia była w stanie błyskawicznie wrócić nie tylko na poziom II-ligowy, ale po kilku latach awansować do Ekstraklasy, gdzie wreszcie mogła się zmierzyć z Motorem w warunkach naszej krajowej elity w sezonie 1983/1984. W Lublinie lepszy okazał się Motor, gdzie zawiodła przede wszystkim defensywna taktyka Cracovii. Po meczu trener Zenon Baran wprost przyznawał, że jego zespół przyjechał do Lublina tylko po remis. W Krakowie z kolei goli nie było, co było szczególnie bolesne dla Pasów, które punktów wtedy potrzebowały jak tlenu. Jak pamiętamy, Cracovia pożegnała się z elitą, a w walce o utrzymanie z pewnością nie pomógł bezbramkowy remis z Motorem na własnym terenie.
- Było to żenująco słabe widowisko - ocenił surowo, ale dość trafnie spotkanie "Pasiaków" z Motorem trener gości Lesław Ćmikiewicz, dodając przy tym, że wręcz nie poznawał swoich podopiecznych na boisku. I rzeczywiście, momentami odnosiło się wrażenie, że obie drużyny preferują grę na czas i... utrzymanie wyniku bezbramkowego. Taktyka ta mogła być jeszcze w miarę zrozumiała w przypadku lublinian, ale nie w odniesieniu do mającej nóż na gardle Cracovii – podsumowywało tamto starcie krakowskie „Tempo”.
W latach 90-tych Cracovia dwukrotnie ogrywała Motor, znów na poziomie drugoligowym, a po raz ostatni oba zespoły miały okazję grać ze sobą o stawkę w sezonie 2002/2003, w ówczesnej III lidze. Drużyna Wojciecha Stawowego grała wtedy piękną dla oka piłkę i podobnie było w meczach z Motorem. W tamtym spotkaniu zagrali między innymi obecni trenerzy w Akademii Cracovii, Wojciech Ankowski i Marcin Dudziński, a Ankowski strzelił zresztą jednego z goli. Rewanż w Krakowie był znów powodem do zadowolenia dla wszystkich związanych z Cracovią, bo wygrana 2:0 z Motorem była jednocześnie pożegnaniem z III ligą i pierwszym krokiem w powrocie do Ekstraklasy po 20 latach. – Trzecioligowe pożegnanie „Pasów” wypadło bardzo godnie. Krakowscy piłkarze zagrali dobry, szybki mecz, a ich rywal wcale nie przyjechał pod Wawel tylko po nauki, choć przecież w tym sezonie był zaledwie trzecioligowym beniaminkiem – pisała „Gazeta Wyborcza”. Jak się okazało, Motor musiał na niego poczekać kolejne 20 lat.
Szczęśliwie kojarzący się Lublin
Oczywiście stadion w Lublinie z wiadomych względów kojarzy się kibicom Pasów znakomicie. To w końcu tam sięgnęliśmy po największy sukces w nowoczesnej historii klubu, zdobywając Puchar Polski, pierwszy w tym sezonie mecz z Motorem zagraliśmy jednak przy Kałuży i było to jedno z najciekawszych spotkań całego sezonu. Zwroty akcji, hat-trick Davida Olafssona, łącznie 8 goli i zwycięstwo Pasów 6:2 - w tym meczu było po prostu wszystko. Kibice Cracovii mieli okazję przeżywać w Lublinie wielką radość, a fani Motoru z kolei w ostatnich latach takie okazje mieli poza swoim stadionem. Bowiem właśnie w delegacjach zapewniali sobie najpierw awans do I ligi, a następnie Ekstraklasy. Najpierw wygrali po serii rzutów karnych ze Stomilem Olsztyn, by po roku pokonać Arkę Gdynia po golu w ostatniej akcji meczu.
Do samej elity Motor wszedł w bardzo dobrym stylu, bo drużyna trenera Pawła Stolarskiego prezentuje ciekawy dla oka styl gry, wnosząc również dużo pod kątem kibicowskim. Dowód tego będzie w trakcie meczu z Cracovią, gdzie na Arenie Motoru Lublin zasiądzie komplet publiczności, oczywiście wraz z bardzo liczną grupą Pasiaków w sektorze gości. Liczymy, że znów przywieziemy ze stolicy Lubelszczyzny dużo dobrych wspomnień.
OSTATNI MECZ MOTORU:
Widzew Łódź – Motor Lublin 1:2 (0:1)
Bramki: 70’ Najemski (sam.) – 43’ Wolski, 72’ Ceglarz
Żółte kartki: Wolski, Luberecki, Najemski
Widzew Łódź: Gikiewicz – Kozlovsky, Żyro, Alvarez (69’ Kerk), Ibiza, Therkildsen, Hanousek, Tupta (87' Łukowski), Czyż (78’ Sobol), Sypek (78’ Krajewski), Cybulski (78’ Nunes)
Motor Lublin: Tratnik – Wójcik (57’ Stolarski), Najemski, Matthys, Luberecki (46’ Palacz) – Samper (76’ Łabojko), Wolski, Caliskaner (57’ Scalet) – Ndiaye (57’ Ceglarz), Mráz, Król
BILANS HISTORYCZNY CRACOVII I MOTORU:
Wszystkie mecze: 17
Wygrane Cracovii: 9
Remisy: 3
Wygrane Motoru: 5
Najwyższa wygrana Cracovii: 6:2 (29 października 2024)
Najwyższa wygrana Motoru: 3:0 (8 listopada 1970)
Pierwszy mecz: 7 listopada 1965, Cracovia 3:0 Motor
Ostatni mecz: 29 października 2024, Cracovia 6:2 Motor