Kamil Pestka: Spełniam swoje marzenia

    11.08.2016
    Kamil Pestka: Spełniam swoje marzenia
    W ostatni weekend Cracovia II bardzo udanie zainaugurowała sezon, ogrywając Pcimiankę Pcim 6:1. Oto co o tym meczu i swojej dotychczasowej przygodzie z piłką mówi Kamil Pestka.

    W ostatni weekend Cracovia II bardzo udanie zainaugurowała sezon, ogrywając Pcimiankę Pcim 6:1. Oto co o tym meczu i swojej dotychczasowej przygodzie z piłką mówi Kamil Pestka.

    -    W niedzielnym spotkaniu inauguracyjnym z Pcimianką bardzo szybko zdobyliście dwie bramki, co z pewnością ułatwiło wam dalszą grę.

    -    W spotkaniach z czwartoligowymi drużynami ważne jest to, aby jak najszybciej ustawić sobie mecz. Szybko strzelone bramki dają dużo spokoju, przez co gra się o wiele łatwiej. Nam się to na szczęście udało, przez co mogliśmy spokojnie kontrolować to, co działo się na boisku i bez pośpiechu i z głową konstruować kolejne akcje.

    -    Jednak o kolejne trafienia było trochę ciężko, ponieważ gospodarze po dwóch szybkich ciosach cofnęli się do defensywy i przyznasz, że z powodzeniem bronili dostępu do swojej bramki.

    -    Zgadza się, Pcimianka zamiast skupić się na odrabianiu strat, zaangażowała całą swoją jedenastkę w formacje defensywne, przez co było nam bardzo ciężko zakończyć jakąkolwiek korzystną akcję celnym strzałem na bramkę.

    -    W drugiej połowie rozwiązaliście worek z bramkami, aczkolwiek nie ustrzegliście się paru błędów i w konsekwencji jeden z nich zakończył się stratą gola.

    -    Wydaje mi się, że po wyjściu z szatni zabrakło nam tej koncentracji z początku meczu i to dlatego w prosty sposób straciliśmy bramkę. Ale w porę udało nam się otrząsnąć i w błyskawiczny sposób odpowiedzieć na to trafienie rywala. W kontekście całego spotkania był to chyba najlepszy sposób, bo już wtedy przeciwnik miał bardzo ciężkie zadanie, żeby nawet myśleć o korzystnym dla siebie wyniku.

    -    W tym spotkaniu zadebiutowałeś w seniorskiej piłce i nie odstawałeś od bardziej doświadczonych kolegów. Co więcej, byłeś jednym z wyróżniających się zawodników na boisku i dodatkowo zdobyłeś ważną bramkę. Był lekki stres przed pierwszym gwizdkiem?

    -    Nie, żadnego stresu nie było. Miałem już małe rozeznanie, gdy występowałem w Centralnej Lidzie Juniorów, w której rywale byli bardziej wymagający. Jednak IV liga jest ligą, w której dominuje raczej fizyczny futbol, a taktyka schodzi na dalszy plan. Strzelić bramkę w debiucie to naprawdę fajna sprawa, ale najważniejsza dla mnie jest dobra gra z mojej strony i to żeby w każdym meczu móc pomagać drużynie w walce o trzy punkty. Gole to jest dodatek do dobrej gry.

    -    Jak rozpoczęła się twoja przygoda z piłką?

    -    Gdy miałem siedem lat, postanowiłem wybrać się na trening lokalnego klubu. Od razu zacząłem trenować ze starszymi chłopakami. Choć początki bywały trudne, nie zrażałem się i z dnia na dzień coraz bardziej mi się podobało, więc postanowiłem kontynuować swoją przygodę z piłką. Później przeszedłem do innego klubu, z którego zostałem powołany do kadry Małopolski. Wiadomo, że to najlepsza i najkrótsza droga do lepszych klubów, w których można zacząć rozwijać się piłkarsko. A później pojawiła się Cracovia.

    -    No właśnie, więc jak trafiłeś do Cracovii?

    -    Do Cracovii trafiłem z zespołu AP Progres. W czasie gdy reprezentowałem barwy Akademii Piłkarskiej, przeszedłem ciężką kontuzję, ale nie poddałem się. Zacząłem jeszcze ciężej pracować, aby wrócić do optymalnej formy i na szczęście mi się udało. Dlatego transfer do Cracovii traktuję jako nagrodę za swój upór i determinację, chociaż czasami były łzy i chwile zwątpienia. Chciałem tutaj piąć się w górę, zdobywać kolejne doświadczenia i myślę, że mi się to udało. Bo na dzisiaj jestem zadowolony z decyzji, którą podjąłem.

    -    Trener Jacek Zieliński powołał cię do kadry I drużyny na czerwcowy obóz w Trzebnicy. Jest to dla ciebie w jakimś stopniu spełnienie dziecięcego marzenia o poważnej piłce?

    -    Oczywiście! Chyba dla każdego chłopaka, który decyduje się trenować piłkę nożną, możliwość treningów z profesjonalną drużyną jest spełnieniem marzeń. Po to od małego codziennie zasuwa się na treningi i zostawia całe serce na boisku żeby doczekać takiego dnia. Obóz w Trzebnicy był dla mnie bardzo dobrym doświadczeniem, które mogę wykorzystać na treningach i meczach. To wszystko tak szybko się potoczyło, a przecież jeszcze niedawno grałem w meczach CLJ. Niezmiernie się z tego cieszę, bo jest to dla mnie ogromne wyróżnienie, a jednocześnie sygnał do jeszcze cięższej pracy. Teraz wiem, że warto było czasami pewne rzeczy poświęcić, aby być w tym miejscu, w którym obecnie jestem i spełniać swoje marzenia.

    -    W najbliższą niedzielę w ramach 2. kolejki IV ligi zmierzycie się na własnym boisku z innym beniaminkiem - TS Węgrzce. Będziecie chcieli równie efektownie przywitać się z własnymi kibicami?

    -    Ależ oczywiście! Po wysokiej wygranej nie pozostaje nam nic innego jak walczyć o kolejne pewne zwycięstwo, tym razem przed własną publicznością. Chcemy pokazać, że potrafimy grać w piłkę i z każdym meczem będziemy chcieli dążyć do osiągnięcia celu, jakim jest powrót do III ligi.

    Rozmawiała Paulina Grzybowska

    CRACOVIA TO RÓWNIEŻ