M. Probierz: Muszę pochwalić drużynę za ambicję

  • Wideo
11.08.2019
M. Probierz: Muszę pochwalić drużynę za ambicję
W meczu z Koroną Kielce Pasy odniosły pierwsze domowe zwycięstwo w nowym sezonie PKO BP Ekstraklasy. Na pomeczowej konferencji prasowej spotkanie podsumowywali obydwaj trenerzy.

Michał Probierz (I trener Cracovii): Wiedzieliśmy, że Korona to bardzo ciężki przeciwnik. Znając, jak Gino zmienia ustawienia, spodziewaliśmy się trudnego meczu. To bardzo agresywny zespół, który podchodzi do wysokiego pressingu. Cały zespół Korony utrzymywał się blisko nas i nie mogliśmy rozgrywać piłek tak, jak chcemy.

Muszę pochwalić drużynę za ambicję i wysiłek włożony w ten mecz. Warunki pogodowe były bardzo trudne. Nie wiem, jak było na górze, ale na dole nie dało się oddychać. Stanie z boku było ciężkie, a co dopiero bieganie. Zawodnicy włożyli bardzo dużo od siebie. Cały tydzień trenowaliśmy bardzo ciężko.

Przy sytuacji bramkowej dużą rolę odegrał siedzący na ławce Michał Helik, który zagrał szybko piłkę zza linii. W drużynie nikt się nie obraża, nawet jeśli nie gra. Po bramce mieliśmy mecz tak naprawdę pod kontrolą. Brakuje nam jeszcze takiego "cwaniactwa", by szybko zamknąć mecz, ale najważniejsze jest to, że wygraliśmy do zera. Czekaliśmy na to bardzo długo. Widać było pewną nerwowość u zawodników. Jeśli przegrywa się u siebie z Pogonią, później remisuje z Dunajską Stredą i przegrywa z ŁKSem, ma się pewien nerw przed kolejnym domowym meczem.

Oceniam pozytywnie Sylwestra Lusiusza. Jeśli mówi się o braku młodzieżowca, to prezentuje się on tak, że po dwóch ostatnich meczach mamy sześć punktów. Jest jednak jeszcze wielu zawodników, z których chcielibyśmy skorzystać na boisku. Jeszcze raz uważam, że większość trenerów powinna zabrać głos w temacie dodatkowej, czwartej zmiany "młodzieżowiec za młodzieżowca".

Gino Lettieri (I trener Korony Kielce): Muszę przyznać, że w pierwszej połowie mój zespół prezentował się naprawdę dobrze. Graliśmy szybko, ofensywnie. Tak naprawdę Cracovia nie stworzyła sytuacji przeciwko nam, poza stałymi fragmentami gry. Najgorsze jest to, że możemy naprawdę ustawiać drużynę tak, jak myślimy, że zwyciężymy, ale przegrywamy trzeci mecz z rzędu. Trzeci mecz, dodajmy, po stałych fragmentach gry.

Przez to, że padł gol dla Cracovii, cała nasza ofensywna postawa na boisku przestała mieć znaczenie. Rozmawialiśmy z drużyną, uczulaliśmy graczy na takie sytuacje. W bardzo podobny sposób straciliśmy bramki przeciwko Legii i Arce. W sytuacjach boiskowych problem mamy "załatwiony", ale ze stałymi fragmentami gry wciąż jest problem.

W drugiej połowie wychodziliśmy z założenia, że Cracovia po zdobyciu bramki zagra ofensywniej. Cofnęliśmy się, licząc na wyrównanie z kontry. Cracovia nie dała nam jednak miejsca. Nie mogliśmy się odnaleźć w grze 1 na 1. Straciliśmy bramkę, bo po lewej stronie mieliśmy masę zawodników, na których się skupialiśmy. Po prawej był jednak wolny korytarz. Uczulaliśmy zawodników, by zawsze uważać również na drugą stronę. Możemy mówić, że to błąd Sokoła, ale nie uważam by to była jego wina. Możemy również winić graczy, którzy nie wykonali swojej pracy i nie przecięli tej akcji. Sokół dał nam również dwie parady, bez których moglibyśmy przegrywać znacznie wyżej. Zawodnicy mają przykazane, kogo mają kryć, i jesli nie wykonują swojej pracy, dzieją się takie rzeczy. Miało to miejsce również w Kielcach, gdy było 1:0. Zachowanie piłkarzy zawiodło i było spóźnione. Taka jest piłka.

CRACOVIA TO RÓWNIEŻ