Dawid Dynarek: Trzeciej może już nie być

- Spodziewałeś się tego, że polecisz z zespołem na Cypr?
- Byłem tym trochę zaskoczony. Dotychczas trenowałem z Młodą Ekstraklasą, a tymczasem znalazłem się z pierwszą drużyną na Cyprze.
- Jak dowiedziałeś się o tym, że lecisz?
- Trener Surma powiedział mi, żebym przyszedł na trening pierwszego zespołu i wykonał testy wydolnościowe, a jeszcze wcześniej trener Lenczyk poprosił, żebym przywiózł z domu paszport, że mogę być brany pod uwagę. Wtedy zacząłem myśleć, że może jednak polecę. I faktycznie jestem na Cyprze. Przyleciałem tu ciężko pracować.
- Chyba od razu poprawił ci się humor…
- Zgadza się. Teraz muszę udowodnić, że trener nie pomylił się i że nie będzie żałował tego, że zabrał mnie na Cypr. Trzeba „zapieprzać” i pokazać się z jak najlepszej strony.
- W rundzie jesiennej wystąpiłeś w dwóch meczach pierwszej drużyny…
- Tak, w jednym jeszcze za kadencji trenera Płatka, a w drugim już przy trenerze Lenczyku. To było jednak zaraz na początku sezonu.
- No właśnie. Co stało się potem?
- Byłem w kadrze meczowej, ale pod koniec rundy przestałem łapać się do „osiemnastki”. Mimo to cały czas trenowałem z pierwszą drużyną.
- Z czego to mogło wynikać?
- Z mojej słabej dyspozycji. Teraz dostałem jednak drugą szansę od trenera i muszę ją wykorzystać. Trzeciej może już nie być.
- Konkurencja na środku pomocy jest bardzo duża…
- Zgadza się, ale nie boję się jej. Rywalizacja pomaga bowiem w ciągłym rozwoju. Jest potrzebna w zespole.
- Czego spodziewasz się po zgrupowaniu na Cyprze?
- Czas pokaże. Gdy przylecimy do Polski, może będę znał odpowiedź.
Rozmawiał Dariusz Guzik