Jurij Szatałow: Będzie riposta z mojej strony
- Błędy, które popełnialiśmy oraz chaos w naszej grze nie są mile widziane. Z pewnością będzie riposta z mojej strony - mówi po sparingu z MFK Ružomberok (3:3) trener Cracovii, Jurij Szatałow.
- W piątek drużyna wróciła ze zgrupowania w Gutowie Małym, z kolei dziś rozegrała sparing ze słowackim MFK Ružomberok...
- Zrealizowaliśmy wszystko to, co sobie wcześniej założyliśmy. Trzeba było jak najlepiej wypełnić lukę w terminarzu, by nie było zbyt dużej przerwy. Kilku zawodników wyjechało na zgrupowania swych reprezentacji, więc mogli zagrać inni. Cieszymy się, że znaleźliśmy godnego sparingpartnera. Uważam, że ten mecz był nam przydatny.
- Zwycięstwo było bardzo blisko..
- Nie możemy być zadowoleni, bo wynik - nawet w spotkaniu sparingowym - jest bardzo ważny.
- Słowacy zdobyli dwa gole w końcowych minutach. Za każdym razem był to efekt błędów w obronie...
- Zgadza się, ale trzeba też wziąć poprawkę na to, że zawodnicy ciężko pracowali na zgrupowaniu i mieli prawo, zwłaszcza w ostatnich minutach, być nieco zmęczeni. Mimo to błędy, które popełnialiśmy oraz chaos w naszej grze nie są mile widziane. Z pewnością będzie riposta z mojej strony.
- Jaki był główny cel dzisiejszego sparingu?
- Przede wszystkim chcieliśmy sprawdzić zawodników, którzy grali mniej w lidze, a także formę tych, którzy występowali w ostatnich meczach.
- Po niemal półrocznej przerwie spowodowanej kontuzją swoje spotkanie rozegrał Łukasz Mierzejewski.
- Patrzę na to przyszłościowo. Łukasz jest bardzo dobrym zawodnikiem. Oczywiście brakuje mu wciąż kilku elementów, co jest normalne po takiej przerwie. Musi jeszcze trochę popracować, by dojść do optymalnej formy.
- W podobnej sytuacji, co Łukasz Mierzejewski znalazł się Mariusz Sacha, który dziś także zaliczył swój występ po dłuższej przerwie. Wzmocni rywalizację na bokach pomocy?
- Mariusza też czeka ciężka praca, bo można było znaleźć kilka mankamentów w jego grze. Jeżeli jednak jest rywalizacja między piłkarzami o zbliżonym poziomie, to można spodziewać się postępów w ich grze.
- Do 75. minuty bramki „Pasów" strzegł Szymon Gąsiński, który przed rundą wiosenną wymieniany był jako ten, który będzie bramkarzem numerem 1 w Cracovii. Postawił pan wtedy jednak na Wojciecha Kaczmarka, który znajduje się obecnie w życiowej formie. Wydaje się, że Gąsiński nie ma szans, by wskoczyć do podstawowego składu...
- Mamy dwójkę równorzędnych bramkarzy, będących właściwie na tym samym poziomie. Kaczmarek otrzymał szansę jako pierwszy, wykorzystał ją, utrzymuje wysoką formę i w efekcie Gąsiński musi poczekać. Myślę jednak, że gdyby otrzymał szansę gry, to też spisywałby się bardzo dobrze.
- Przejdźmy na drugą stronę boiska. Pavol Masaryk zagrał na szpicy w pierwszej połowie. Jak oceni pan jego grę? Mógłby zostać napastnikiem numer 1?
- Od napastnika wymaga się stwarzania sobie sytuacji i zdobywania bramek. Dziś jego gra nie wyglądała zbyt różowo, zawodnik wciąż aklimatyzuje się w drużynie. Musimy jeszcze trochę poczekać.
- Reasumując - jak będzie pan wspominał dzisiejszy sparing ze Słowakami?
- Z wielu fragmentów gry jestem niezadowolony, a z niektórych nawet bardzo. Przed nami dosyć ostra rozmowa z piłkarzami przed poniedziałkowym treningiem.
Rozmawiał Dariusz Guzik