Łukasz Zejdler: Tak właśnie robi się awanse

  • Wywiady
23.03.2013
Łukasz Zejdler: Tak właśnie robi się awanse
- Wszyscy w dzisiejszym spotkaniu pokazaliśmy charakter. Tak właśnie „robi się” awanse – gdy w tak ciężkim meczu nie traci się bramki i wygrywa się, choćby i skromnie, jedną bramką – mówi strzelec zwycięskiego gola dla Pasów.

- Wszyscy w dzisiejszym spotkaniu pokazaliśmy charakter. Tak właśnie „robi się" awanse - gdy w tak ciężkim meczu nie traci się bramki i wygrywa się, choćby i skromnie, jedną bramką - mówi strzelec zwycięskiego gola dla Pasów.


- W jaki sposób padł zwycięski gol w dzisiejszym meczu?
- Sebastian Steblecki uderzył na bramkę i piłka odbiła mi się szczęśliwie - sam nie wiem: od biodra, czy od brzucha. W każdym razie: udało się, wpadła do siatki. Gdyby to nie zmyliło bramkarza, to nie wiem, czy ta bramka by wpadła - musiałbym to zobaczyć. Cieszę się jednak bardzo, że ta bramka padła i to zupełnie obojętne który z nas - czy ja, czy Sebastian - zostanie uznany za strzelca. Interes drużyny jest taki, żebyśmy wygrywali i tylko to się liczy. Nie ma żadnej zazdrości o bramki (śmiech).

- Ten mecz pod koniec okazał się być horrorem, bo przez ostatnie kilkanaście minut spotkania broniliście się przed huraganowymi atakami gości.
- To prawda - o ile przy wyniku 0:0 graliśmy dużo piłką i utrzymywaliśmy się przy niej, o tyle po strzeleniu bramki niepotrzebnie się cofnęliśmy. Spowodowaliśmy tym samym to, że Katowice pod koniec meczy przejęły inicjatywę. Był to nasz ewidentny błąd.

- Co by po tym meczu nie mówić - to było dla Was dwunaste zwycięstwo na własnym stadionie w tym sezonie.
- Zgadza się i myślę, że tą naszą twierdzę przy Kałuży utrzymamy aż do końca sezonu.

- Z drugiej strony: po raz kolejny w tej rundzie Wasze zwycięstwo w ogromnej mierze jest zasługą doskonałej postawy Krzysztofa Pilarza.
- Krzysiek jest w dobrej dyspozycji, ma wysoką formę. To już w zasadzie trzeci mecz z rzędu, w którym bardzo nam pomaga, by nie powiedzieć, że nas ratuje. Należą mu się wielkie podziękowania. Dziś była pewna nerwowość, tym bardziej, że Katowice mają już pewne utrzymanie i nie muszą bronić się przed spadkiem, ani walczyć o awans. To powoduje u nich chyba większy „luz w grze", podczas gdy my musimy wygrywać mecz za meczem. Z każdą minutą, gdy utrzymywał się coraz dłużej ten wynik remisowy, byliśmy coraz bardziej zniecierpliwieni. Katowice pokazały dziś „kawał dobrej piłki", był to dla nas bardzo trudny rywal. Z drugiej jednak strony - sytuacje były zarówno pod naszą bramką, jak i pod bramką rywali, a szczęście było dziś po naszej stronie. Chciałem zaznaczyć, że wszyscy w dzisiejszym spotkaniu pokazaliśmy charakter. Tak właśnie „robi się" awanse - gdy w tak ciężkim meczu nie traci się bramki i wygrywa się, choćby i skromnie, jedną bramką.

- Ten dzisiejszy gol to chyba najlepszy prezent urodzinowy, jaki mógłbyś sobie wymarzyć na wczorajsze urodziny.
- Tak, trafiłem szczęśliwą bramkę na urodziny. Na pewno nic lepszego nie mogłem sobie wymarzyć.

- Dzięki dzisiejszemu zwycięstwu zrównaliście się w tabeli z Flota Świnoujście, która wprawdzie w ten weekend ma odwołane spotkanie, ale z drugiej strony - psychologia działa, prawda?
- Tak, można powiedzieć, że dziś pierwszy raz jesteśmy na równi z liderem i mam nadzieję, że pozostaniemy na topie aż do zakończenia rozgrywek.