Łukasz Zejdler: Tak właśnie robi się awanse

- Wszyscy w dzisiejszym spotkaniu pokazaliśmy charakter. Tak właśnie „robi się" awanse - gdy w tak ciężkim meczu nie traci się bramki i wygrywa się, choćby i skromnie, jedną bramką - mówi strzelec zwycięskiego gola dla Pasów.
- W jaki sposób padł
zwycięski gol w dzisiejszym meczu?
- Sebastian Steblecki
uderzył na bramkę i piłka odbiła mi się szczęśliwie - sam nie wiem: od biodra,
czy od brzucha. W każdym razie: udało się, wpadła do siatki. Gdyby to nie
zmyliło bramkarza, to nie wiem, czy ta bramka by wpadła - musiałbym to
zobaczyć. Cieszę się jednak bardzo, że ta bramka padła i to zupełnie obojętne
który z nas - czy ja, czy Sebastian - zostanie uznany za strzelca. Interes
drużyny jest taki, żebyśmy wygrywali i tylko to się liczy. Nie ma żadnej
zazdrości o bramki (śmiech).
- Ten mecz pod koniec
okazał się być horrorem, bo przez ostatnie kilkanaście minut spotkania
broniliście się przed huraganowymi atakami gości.
- To prawda - o ile przy
wyniku 0:0 graliśmy dużo piłką i utrzymywaliśmy się przy niej, o tyle po
strzeleniu bramki niepotrzebnie się cofnęliśmy. Spowodowaliśmy tym samym to, że
Katowice pod koniec meczy przejęły inicjatywę. Był to nasz ewidentny błąd.
- Co by po tym meczu
nie mówić - to było dla Was dwunaste zwycięstwo na własnym stadionie w tym
sezonie.
- Zgadza się i myślę, że
tą naszą twierdzę przy Kałuży utrzymamy aż do końca sezonu.
- Z drugiej strony: po raz kolejny w tej
rundzie Wasze zwycięstwo w ogromnej mierze jest zasługą doskonałej postawy
Krzysztofa Pilarza.
- Krzysiek jest w dobrej
dyspozycji, ma wysoką formę. To już w zasadzie trzeci mecz z rzędu, w którym
bardzo nam pomaga, by nie powiedzieć, że nas ratuje. Należą mu się wielkie
podziękowania. Dziś była pewna nerwowość, tym bardziej, że Katowice mają już
pewne utrzymanie i nie muszą bronić się przed spadkiem, ani walczyć o awans. To
powoduje u nich chyba większy „luz w grze", podczas gdy my musimy wygrywać mecz
za meczem. Z każdą minutą, gdy utrzymywał się coraz dłużej ten wynik remisowy,
byliśmy coraz bardziej zniecierpliwieni. Katowice pokazały dziś „kawał dobrej
piłki", był to dla nas bardzo trudny rywal. Z drugiej jednak strony - sytuacje były
zarówno pod naszą bramką, jak i pod bramką rywali, a szczęście było dziś po
naszej stronie. Chciałem zaznaczyć, że wszyscy w dzisiejszym spotkaniu
pokazaliśmy charakter. Tak właśnie „robi się" awanse - gdy w tak ciężkim meczu
nie traci się bramki i wygrywa się, choćby i skromnie, jedną bramką.
- Ten dzisiejszy gol
to chyba najlepszy prezent urodzinowy, jaki mógłbyś sobie wymarzyć na
wczorajsze urodziny.
- Tak, trafiłem
szczęśliwą bramkę na urodziny. Na pewno nic lepszego nie mogłem sobie wymarzyć.
- Dzięki dzisiejszemu
zwycięstwu zrównaliście się w tabeli z Flota Świnoujście, która wprawdzie w ten
weekend ma odwołane spotkanie, ale z drugiej strony - psychologia działa,
prawda?
- Tak, można powiedzieć,
że dziś pierwszy raz jesteśmy na równi z liderem i mam nadzieję, że
pozostaniemy na topie aż do zakończenia rozgrywek.