Maciej Madeja: Wywróć się to będziesz miał karnego

  • Wywiady
24.12.2006
Maciej Madeja: Wywróć się to będziesz miał karnego
Kierownik piłkarskiej drużyny Cracovii, Maciej Madeja to chodząca historia Klubu, a co za tym idzie Treningu Noworocznego. Pan Maciek uczestniczył w tym wydarzeniu, jako sędzia, aż czterdzieści cztery razy! Z miłą chęcią podzielił się z nami odczuciami na temat Treningu, a przy okazji zdradził, jak spędzi Święta Bożego Narodzenia.




- Jak spędzi pan tegoroczne Święta Bożego Narodzenia?
- Tradycyjnie, tak jak w zeszłych latach. Wigilię spędzę u szwagierki – siostry mojej świętej pamięci małżonki. Pierwszy Dzień Świąt Bożego Narodzenia jest dla mnie dniem osobistym, bo wtedy odwiedzam groby moich najbliższych, z kolei drugi Dzień spędzę z rodziną.

- Wasza Wigilia jest typową tradycyjną kolacją?
- Oczywiście! Od lat dbamy o to, by zawsze przy stole jedno nakrycie było wolne, by w przerwie między posiłkami śpiewać kolędy. Staramy się też, by w marę możliwości na stole było dwanaście potraw.

- Wszystko wskazuje na to, że Święta będą bez śniegu...
- I bardzo tego żałuję, bo zimowa aura jeszcze bardziej dodaje specyfiki tym Świętom. Człowiek od młodych lat przyzwyczajony jest do tego, że jak są Święta, to jest i śnieg. Zawsze po wigilijnej kolacji szło się, czy to na sanki, czy lepić bałwany, a potem o północy na Pasterkę. Ale szło się tak, by czuć śnieg pod nogami.

- A co z Sylwestrem? Ma pan jakieś plany?
- Ze względu na moje problemy z nogą nie mogę robić żadnych wygibasów, dlatego też spędzę go z moimi przyjaciółmi. I oczywiście jest Trening - byłbym największym głupcem, gdybym opuścił to wydarzenie.

- Który to będzie Trening Noworoczny w pana życiu?
- (chwila zastanowienia) Nie jestem pewien, ale albo 55., albo 56. Spośród tych sędziowałem w czterdziestu czterech spotkaniach.

- Jak pan zaczął swoją karierę sędziowską na Treningu?
- Pierwszy Trening Noworoczny sędziowałem zupełnie przypadkowo w 1960 roku, a potem już ten wózek ciągnąłem. Bardzo przygotowywałem się do czterdziestego czwartego Treningu, ale pech chciał, że 23 grudnia 2002 roku poślizgnąłem się na ulicy – była totalna szklanka – upadłem na lewe biodro i koniec. Miałem długą rehabilitację, ale wreszcie w 2006 roku udało mi się sędziować ten upragniony czterdziesty czwarty Trening Noworoczny – zresztą zmusili mnie do tego zawodnicy (śmiech).

- Nawet pan bramkę w nim strzelił...
- Tak, tak! Strzeliłem z karnego – do tego Marcin Cabaj mówił mi przed uderzeniem dokładnie, w który róg mam posłać piłkę. To zabawa! Zresztą zawsze Treningi Noworoczne traktowałem tak na wesoło – żeby i piłkarze i kibice mieli trochę „radochy”. Czasem puszczałem pięciometrowego spalonego, żeby tylko padła bramka. To jest cały urok!

- Pamieta pan jakieś śmieszne wydarzenia związane z Treningiem?
- Kiedyś Łukasz Kubik, gdy debiutował w Treningu Noworocznym przegrywał ze swoją drużyną 0:1 – podbiegł do mnie i mówi: „Panie sędzio, niech pan nas nie krzywdzi. Dałby pan jakiegoś karnego”. Odpowiedziałem mu: „Wleć w pole karne, wywróć się to będziesz miał karnego”. Nie minęły dwie minuty, a tu Łukasz wyłożony leży w polu karnym (śmiech).

- Ale szukał kontaktu z kimś, czy po prostu wbiegł i przewrócił się?
- Zachował się bardzo sprytnie, bo szukał kontaktu, ale to wyglądało komicznie, bo Łukasz był chudy, jak przecinek, a wpadł na potężnego Edzia Kowalika. Odbił się, jak od ściany (śmiech).

- Jakieś jeszcze inne historie przypominają się panu?
- Nie pamiętam, w którym to było roku, ale w pewnej chwili, gdy sędziowałem Trening zobaczyłem, jak facet z butelką szampana wlatuje na boisko. W tym momencie wystraszyłem się, jak diabli, a on dalej biegł i to w moją stronę! Podleciał do mnie, zobaczył mnie lekko wystraszonego i powiedział: „Panie Maćku – spokojniutko. Walnie pan lufę?” (śmiech).

- A to dobre! I co pan mu odpowiedział?
- Odpowiedziałem mu, że co prawda to Nowy Rok, ale sędziuję te zawody i nie wypada mi pić w trakcie ich trwania. Na to facet powiedział: „Niech pan się nie martwi. Ja tylko skoczę do Edzia Kowalika, wypijemy z gwinta i będzie ok.”. I tak się stało!


Rozmawiał Dariusz Guzik