Marcin Krzywicki: Straciliśmy mnóstwo zdrowia i nerwów
- Gdy trener Szatałow przyszedł do drużyny, wpoił w nas walkę do ostatnich minut. Dla niego nie ma czegoś takiego jak porażka, liczy się tylko zwycięstwo i o nie graliśmy w każdym spotkaniu - przyznaje napastnik Cracovii, Marcin Krzywicki.
- W niedzielę nie udało się wygrać z GKS-em, ale mimo to Cracovia zostaje w Ekstraklasie!
- Zgadza się. Naszym celem było zwycięstwo w Bełchatowie, nie chcieliśmy oglądać się na inne spotkania. To się nie udało, ale z innych stadionów doszły do nas pozytywne wiadomości i w efekcie mogliśmy cieszyć się z utrzymania w Ekstraklasie. Ja osobiście nie pamiętam już wyniku meczu z GKS-em.
- Utrzymanie zapewniliście sobie praktycznie rzutem na taśmę...
- Cieszy to, że po dwudziestej dziewiątej kolejce wyszliśmy ze strefy spadkowej. Stało się to bodaj w najważniejszym momencie.
- Co działo się w szatni po meczu w Bełchatowie?
- Działo się dużo, zresztą naszą radość było widać już na murawie, zaraz po końcowym gwizdku. Były śpiewy, szampan, gratulacje i podziękowania. Cieszyliśmy się jak z mistrzostwa świata, ale trzeba przyznać, że straciliśmy mnóstwo zdrowia i nerwów, by osiągnąć nasz cel. Przez cały sezon broniliśmy się przed spadkiem.
- Wydaje się, że przełomowy był pierwszy mecz z GKS-em Bełchatów, a zarazem ostatnie wasze spotkanie jesienią. Przegrywaliście w Krakowie 0:2, ale w końcowych minutach doprowadziliście do stanu 3:2. Przy tym wyczynie ty również miałeś swój udział...
- Gdy trener Szatałow przyszedł do drużyny, wpoił w nas walkę do ostatnich minut. Dla niego nie ma czegoś takiego jak porażka, liczy się tylko zwycięstwo i o nie graliśmy w każdym spotkaniu. Mam nadzieję, że pod wodzą trenera Szatałowa Cracovia będzie teraz walczyć o wyższe cele niż utrzymanie w lidze. A jeżeli chodzi o jesienny mecz z GKS-em, to cieszę się, że miałem jakiś udział przy tym zwycięstwie.
- W rundzie wiosennej zaliczałeś raczej symboliczne występy...
- Cieszę się, że od początku rundy przebiłem się do osiemnastki meczowej i dostałem kilka szans od trenera. Nie było ich dużo, ale wiem, że tylko od mojej ciężkiej pracy i dyspozycji na treningach zależy to, czy i ile gram. Oczywiście jest pewien niedosyt, bo na pewno chciałbym grać więcej - gdy byłbym w rytmie meczowym, z pewnością prezentowałbym się lepiej i być może strzeliłbym kilka bramek. Najważniejsze jest jednak utrzymanie w Ekstraklasie!
Rozmawiał Dariusz Guzik