Marián Jarabica: Cały czas byłem z drużyną

  • Wywiady
08.01.2013
Marián Jarabica: Cały czas byłem z drużyną
- Nie powinienem mieć problemu z powrotem do zespołu. Cały czas byłem z drużyną i na bieżąco obserwowałem treningi oraz grę środkowych obrońców – mówi zawodnik Pasów.

- Nie powinienem mieć problemu z powrotem do zespołu. Cały czas byłem z drużyną i na bieżąco obserwowałem treningi oraz grę środkowych obrońców - mówi zawodnik Pasów.

- Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku. Czego sobie życzyłeś 1 stycznia?
- Dziękuje bardzo i wszystkim życzę tego samego. Co do mnie to życzyłbym sobie przede wszystkim zdrowia. Z powodów kłopotów zdrowotnych nie grałem bardzo długo w piłkę, więc jeśli zdrowie teraz dopisze, to wierzę, że wszystko inne będzie w porządku.

- Za Tobą chyba najtrudniejszy okres w karierze. Bardzo długo leczyłeś kontuzję.
- Tak, to prawda. Wszystko się zaczęło jeszcze gdy grałem w Bułgarii. Graliśmy sparing i w piątej minucie doznałem kontuzji. Lekarze zdiagnozowali zerwanie wiązadeł krzyżowych oraz uszkodzenie łękotki. W Sofii przeszedłem operację i tam przechodziłem rehabilitację. Powoli wracałem do treningu. Powróciłem do Cracovii z wypożyczenia i na obozie w Gniewinie, podczas jednego z treningów, stanąłem na operowanej nodze, a bramkarz rzucił mi się pod nogi. Usłyszałem trzask w kolanie. Pomyślałem o najgorszym. Przez 3-4 dni było ciężko, ale później nastąpiła poprawa. Próbowałem trenować, ale stale czułem dyskomfort w kolanie. Zdecydowałem się na rezonans magnetyczny, który potwierdził moje obawy, iż puściły szwy w kolanie i kawałek łękotki utrudniał mi ruch w stawie kolanowym. Poddałem się drugiej operacji pechowego kolana, tym razem w Poznaniu.

- Jak przebiegała rehabilitacja?
- Cały czas byłem i jestem pod stałą opieką naszego specjalisty od odnowy biologicznej, Piotrka Sochy. Do końca rudny jesiennej miałem tylko zajęcia indywidualne i nie trenowałem z zespołem. Dopiero po zakończeniu rundy, gdy inni udali się na urlopy, ja rozpocząłem mocniej trenować. Od 21 listopada, z dwutygodniową przerwą na Słowacji, spędzałem czas w Krakowie ciężko pracując by wrócić do normalnej dyspozycji.

- Jak wygląda obecnie Twoje kolano i kiedy wracasz do normalnych treningów?
- Na chwilę obecną wszystko wskazuje, że jest już ok. Okres przygotowawczy zaczyna się 14 stycznia i mam nadzieję, że będę już normalnie trenował z drużyną. Wtedy też okaże się jak zareaguje kolano na normalne obciążenia. Mam nadzieję, że wszystko będzie w porządku.

- Do tej pory treningi trenera Stawowego oglądałeś dłużej z boku. Jak oceniasz tego szkoleniowca, jego taktykę i metody treningowe?
- Uważam, że Wojciech Stawowy jest bardzo dobrym człowiekiem i trenerem. To widać zarówno po naszej grze i wynikach, jakie osiągamy, ale również po atmosferze, jaka panuje w szatni. Zajmujemy teraz trzecie miejsce w tabeli, ale jestem przekonany, że na wiosnę będziemy jeszcze lepsi i z naszym trenerem awansujemy do Ekstraklasy.

- Trudno Ci będzie się wkomponować w nową taktykę i w pewnym sensie nowy zespół?
- Nie powinienem mieć problemu z powrotem do zespołu. Cały czas byłem z drużyną i na bieżąco obserwowałem treningi oraz grę środkowych obrońców. Ludogorec, w którym występowałem wcześniej, także grał zresztą podobną piłkę do prezentowanej obecnie przez Cracovię - cała gra toczyła się po ziemi, dużo było „gry piłką".

- Z kim w parze widziałbyś się na środku obrony?
- Nigdy się nad tym nie zastanawiałem. Skupiam się na tym by poprzez ciężką pracę na treningach odzyskać miejsce w podstawowej „jedenastce". Z kim i czy w ogóle będę grał na środku obrony to już będzie decyzja trenera. Ja będę się cieszył jak uda mi się wywalczyć miejsce na murawie, bo zarówno „Kosa" jak i „Żyto" to wysokiej klasy zawodnicy.