Michał Goliński: Bramkę w derbach będę pamiętał do końca życia
- W tym roku też będzie 1:0 dla Pasów - mówi strzelec zwycięskiej bramki derbowej z 2009 roku.
- W 180. w derbach Krakowa zdobyłeś zwycięską bramkę dla Pasów. Można
powiedzieć, że zostałeś pierwszym i jedynym w historii „królem Krakowa
rezydującym w Sosnowcu, bo właśnie tam, w listopadzie 2009 roku odbywały się te
„wyjazdowe" Wielkie Derby.
- Na pewno szkoda, że tamten mecz nie odbył się w Krakowie,
bo gdyby wszystko to działo się na stadionie Cracovii, lub Wisły oprawa byłaby
jednak inna. Pamiętam dobrze to spotkanie także dlatego, że wtedy na trybunach
mogli zasiąść tylko kibice Wisły i brakowało nam wsparcia naszych sympatyków.
To by niezwykle ciężki mecz i dużo zdrowia zostawiliśmy na boisku walcząc o
tamtą wygraną. Mieliśmy wtedy chyba serię meczów bez wygranej i po takiej
kiepskiej serii udało nam się jednak podnieść, wygrać derby. Potem wracaliśmy
już do Krakowa bardzo wesołym autokarem (śmiech).
- Nie czułeś trochę
żalu, gdy widziałeś, jak dwa lata po Twojej zwycięskiej bramce w Sosnowcu
fetowany był Koen van der Biezen, podczas gdy Twoja bramka raczej utonęła w
stwierdzeniu o „pracy zespołowej" całej drużyny? A w końcu to Ty zapewniłeś
Cracovii pierwsze derbowe zwycięstwo z Wisłą w XXI wieku i jednocześnie
pierwsze ligowe zwycięstwo w Wielkich Derbach po czternastu latach przerwy!
- Nie mam w związku z tym żalu, choć pewnie gdyby mecz
odbywał się w Krakowie, a nie w Sosnowcu, to trochę inaczej byłoby to wszystko
odbierane. Pamiętam z tamtego dnia, że radość w szatni była ogromna, że trener
Orest Lenczyk bardzo gorąco nam dziękował za zwycięstwo. Cały zespół pracował solidnie
na wygraną i jeśli sobie dobrze przypominam to mieliśmy jeszcze chyba ze dwie
bardzo dobre sytuacje na strzelenie bramki, bodajże Radek Matusiak raz był sam
na sam z bramkarzem. Tamto zwycięstwo umocniło nas i stworzyło w Cracovii
kolektyw, dało nam „pozytywnego kopa" do jeszcze lepszej pracy. Tą moją bramkę
na pewno będę natomiast pamiętał do końca życia, tak samo jak to, co wydarzyło
się na drugi dzień. Mieszkałem na osiedlu, które było podzielone pomiędzy
Cracovię i Wisłę - rano cały samochód miałem obsmarowany i oblepiony
chusteczkami higienicznymi, co mi się raczej nie zdarzało na co dzień.
- Gdybyś miał coś
przekazać zawodnikom, którzy pierwszy raz wezmą udział w derbach Krakowa, to
jak opisałbyś tą rywalizację i jej atmosferę?
- Atmosfera meczu derbowego zaczyna się tak naprawdę już na
długo przed samym spotkaniem. Pamiętam, że przed tamtymi derbami w Sosnowcu już
tydzień wcześniej kibice przychodzili na nasze treningi i motywowali nas do
zwycięstwa z Wisłą. Myślę, że także przed nadchodzącymi derbami wszyscy
piłkarze Pasów odczuwali to, jak bardzo kibice żyją tym meczem. Cracovia
awansowała w tym roku do Ekstraklasy, a więc na derby kibice czekają już od
kilkunastu miesięcy. Oczywiście oprócz zainteresowania kibiców derby
elektryzują też prasę i telewizje, które nagłaśniają wszystko to, co związane z
odwieczną rywalizacją Cracovii z Wisłą. Myślę, że dodatkowo mobilizować
piłkarzy Pasów już nie trzeba, bo sama atmosfera na stadionie i doping trybun
zobowiązują w takim meczu do tego, by dać z siebie wszystko.
- Czy po odejściu z
Cracovii śledziłeś wyniki Pasów?
- Jasne, że tak. Zawsze tam gdzie grałem mam swoich kolegów,
mam znajomych i śledzę także to, co dzieje się w Cracovii. Mam w ogóle
sentyment do tych wszystkich klubów, w których kiedyś grałem, a więc również do
Pasów. Kibicuję Cracovii, bo spędziłem tam trochę czasu, przeżyłem naprawdę
fajne chwile i z całą pewnością będę za chłopaków trzymał mocno kciuki w meczu
derbowym.
- No tak, od razu
widać, że wolisz Wartę od Wisły. Jak sobie teraz radzisz po powrocie do stolicy
Wielkopolski?
- No cóż, wróciłem do siebie, na „stare śmieci", bo przecież jestem rodowitym
poznaniakiem. Ze stadionu Warty jadę do domu dwanaście minut. Cieszę się przede
wszystkim z tego, że jestem teraz „na miejscu" - te lata już przecież lecą, w
związku z czym komfort „bycia w domu" jest ważny. Tak długo, jak długo zdrowie
mi jednak pozwoli będę pomagał młodszym kolegom w Warcie. Ktoś oczywiście może
powiedzieć, że szybko skończyłem swoją przygodę z wielką, ekstraklasową piłką,
ale wydaje mi się, że mimo wszystko w drugiej lidze, gdzie obecnie występuję,
to wcale nie jest takie „hop-siup" - tutaj żadnego meczu „na stojąco" się nie
wygra, w każdym spotkaniu trzeba udowadniać, że jest się lepszym.
- Jaki wynik derbów
typujesz?
- Będzie 1:0 dla Cracovii!