Paweł Zegarek: Posiadanie karnetu nobilituje

    21.02.2013
    Paweł Zegarek: Posiadanie karnetu nobilituje
    O miłości do Pasów, początkach kibicowania i nobilitacji związanej z posiadaniem karnetu na mecze rozgrywane przy ulicy Kałuży mówi trener grup juniorskich, a w przeszłości wieloletni piłkarz Cracovii, Paweł Zegarek.

    O miłości do Pasów, początkach kibicowania i nobilitacji związanej z posiadaniem karnetu na mecze rozgrywane przy ulicy Kałuży mówi trener grup juniorskich, a w przeszłości wieloletni piłkarz Cracovii, Paweł Zegarek.

    - Jesteś modelowym przykładem Pasiaka z krwi i kości - najpierw „materiał na piłkarza" i kibic, potem piłkarz Cracovii, znowu kibic, a teraz trener Pasów i ojciec przyszłego piłkarza Cracovii jednocześnie. Skąd ta miłość do biało-czerwonych barw?
    - Szczerze powiedziawszy to nie wiem. Nigdy się nad tym nie zastanawiałem, skąd jest we mnie miłość do Pasów. Jest i koniec. Naprawdę ciężko jednoznacznie powiedzieć skąd się ona wywodzi. Wychowałem się na osiedlu, gdzie większość kolegów kibicowała odwiecznej rywalce Cracovii, ale jakoś nigdy nie miałem z tego powodu przykrości, a często wspólnie graliśmy w piłkę. Wydaje mi się, że moja „pasiastość" jest zasługą po części mojego taty, który w młodości próbował swoich sił w Cracovii, ale zakończył swoją przygodę w drużynie rezerw, nigdy nie dostąpiwszy zaszczytu gry w pierwszej drużynie. To z tatą wybrałem się na pierwszy mecz Pasów i on skierował mnie w tym kierunku.

    - Ciężko było przestawić się na uczestniczenie w spotkaniach Cracovii z poziomu murawy na trybuny?
    - Jako czynny zawodnik zdecydowanie wolałem być na boisku, niż na trybunach, a kilka razy mi się to wtedy zdarzyło z różnych powodów. Jednak lata lecą i trzeba się przestawić na siedzenie na trybunach. Podchodzę do tego spokojnie, być może z tego powodu, że cały czas pracuję przy piłce i jeszcze gdzieś tam na boisku się pojawiam. Trzeba przywyknąć. Najważniejsze, że nadal mogę być blisko piłki i młodych ludzi. Dzięki temu czuję się młodszy, utrzymuję formę, a przy okazji mogę tym chłopakom coś przekazać.

    - Pamiętasz pierwszy mecz Cracovii, który obejrzałeś jako kibic, na żywo?
    - Nie jestem pewien czy był to mój konkretnie pierwszy mecz, jaki obejrzałem na żywo, ale w pamięci utkwiło mi spotkanie w Ekstraklasie z Legią. Miało to miejsce na początku lat osiemdziesiątych i na pewno było to jedno z pierwszych spotkań Cracovii, jakie oglądałem. Pasy wygrały 3:1, a bramki dla Pasów strzelał Janikowski. Wygraliśmy przy pełnych trybunach! Ludzie siedzieli nawet na legendarnym torze kolarskim, ale kultura kibicowania nie pozwalała nikomu wbiec na murawę, nawet po zakończeniu meczu i przy radości z ogrania Legii.

    - A kiedy kupiłeś swój pierwszy karnet?
    - Gdy moje dzieci osiągnęły już taki wiek, że mogły chodzić na mecze. Starszy syn miał wtedy sześć lat, a młodszy dwa. Kupiliśmy karnety na sektor rodzinny, a było to już na nowym stadionie. Teraz, gdy jestem trenerem juniorów Cracovii otrzymuję też karnet z Klubu.

    - Jakie zalety ma zakup karnetu, a nie biletu?
    - Jest zdecydowanie wygodniej, gdy ma się karnet. Można uniknąć stania w kolejce po bilet i wejść, kiedy się chce na stadion. Nie trzeba się martwić też o swoje miejsce na stadionie. Poza tym posiadając już karnet szkoda nie iść na jakiś mecz, nawet kiedy jest zła pogoda, czy wypada inna rzecz. Wtedy tak się organizuje czas, by jednak na stadionie się pojawić. Ale najważniejsze jest to, że posiadanie karnetu nobilituje!

    Fot. Urszula Rutka (terazpasy.pl)