Radosław Matusiak: Po to jest się piłkarzem

  • Wywiady
25.09.2010
Radosław Matusiak: Po to jest się piłkarzem
- Jeżeli cały czas będzie taka atmosfera na trybunach, Cracovia będzie wygrywać u siebie - uważa napastnik „Pasów”, Radosław Matusiak.

- Jeżeli cały czas będzie taka atmosfera na trybunach, Cracovia będzie wygrywać u siebie - uważa napastnik „Pasów”, Radosław Matusiak.

- Po rocznej tułaczce, najpierw w Sosnowcu, a następnie w Nowej Hucie, dziś wróciliście tam, gdzie wasze miejsce…
- Nie ma co porównywać grania na Hutniku, gdzie było dwa tysiące osób z meczem na nowym, pełnym kibiców stadionie. Po to jest się piłkarzem, po to gra się w piłkę. Jeżeli cały czas będzie taka atmosfera na trybunach, Cracovia będzie wygrywać u siebie.

- Uwierzyliście w magię tego stadionu…
- Zawsze mówiło się, że gospodarzom pomagają ściany. To jest nasz dom piłkarski i myślę, że to było widać. Graliśmy inaczej, niż na Hutniku. Motywacja kibiców, którzy dopingują była wielka.

- Nie udało ci się pokonać bramkarza Arki, choć miałeś swoją szansę. Na przykład wtedy, gdy Sławomir Szeliga zagrywał ci przed bramkę…
- Podał mi za bardzo do tyłu. Kładąc się próbowałem jeszcze skierować piłkę do siatki, ale niestety nie udało się. Było blisko, ale nie wyszło.

- Dziś dużo walczyłeś, ale też cofałeś się po piłkę. Takie były zadania?
- Tak. Wymieniamy się z Saidim (Ntibazonkizą – przyp.) i Bartkiem (Ślusarskim – przyp.). Raz ja jestem wysuniętym napastnikiem, raz gram na skrzydle. Myślę, że to nieźle funkcjonuje. Stwarzamy sobie sytuacje i jeżeli obrona grała będzie tak solidnie, jak dziś, to w każdym spotkaniu coś strzelimy.

DG