Rafał Ulatowski: Nikogo nie skreślamy

    28.06.2010
    Rafał Ulatowski: Nikogo nie skreślamy
    <i>- Szkoda, że przegrałem pierwszy mecz w Cracovii, bo nie tak to sobie wyobrażałem. Z drugiej strony, gdybym wygrał teraz trzy, cztery, czy pięć do zera, to wszyscy powiedzieliby, że mamy ekstra zespół i w tym składzie trzeba grać o górną połowę tabeli</i> - stwierdził po sobotnim sparingu z Odrą Wodzisław (1:2) trener „Pasów”, Rafał Ulatowski.
    - Cracovia przegrała z Odrą Wodzisław Śląski. Mówi się, że w gracz kontrolnych wynik się nie liczy...
    - Przestańmy gadać głupoty o tym, że wynik się nie liczy. Jakby tak było, gralibyśmy w taki sposób, żeby dostać osiem, czy dziewięć bramek. Wtedy też powiedziałbym, że wynik się nie liczy... Liczy się. Mecz jest po to, żeby go wygrać. Trzeba sobie wyrabiać nawyki i mentalność zwycięzcy. Trzeba dążyć do tego, aby starać się odwrócić losy każdego meczu. Nawet przy stanie 0:2, tak jak to było w sobotę. Jakiś promyczek jest, że przy 0:2 nikt się nie poddał, nikt nie schował głowy w ziemię, tylko walczył. Było sześć, czy siedem sytuacji, w których mogliśmy strzelić bramkę. Mogliśmy, ale nie strzeliliśmy. Wynik idzie w świat... Wstyd... Wstyd, nie wstyd - przegraliśmy z Odrą Wodzisław. Boli to, w jaki sposób dostaliśmy bramki. Wybicie z „piątki” przez bramkarza - teoretycznie stały fragment gry - błąd indywidualny. Później nasz rzut rożny i dostajemy gola po kontrataku. To nie są jakieś wielkie rzeczy, czy „wielbłądy”, które będą rzutować na cały sezon. Szkoda, że przegrałem pierwszy mecz w Cracovii, bo nie tak to sobie wyobrażałem. Z drugiej strony, gdybym wygrał teraz trzy, cztery, czy pięć do zera, to wszyscy powiedzieliby, że mamy ekstra zespół i w tym składzie trzeba grać o górną połowę tabeli.

    - Z Odrą mógł pan przyjrzeć się szerokiemu gronu piłkarzy…
    - Sprawdziłem dwudziestu siedmiu piłkarzy.. Czym innym jest cieszyć się sobą w szatni, być na treningu, gdzie nie ma żadnej presji. Był mecz i zobaczyłem 135 minut mojego zespołu w akcji. Wiem, na kogo mogę liczyć w momencie kryzysowym. Wiem, kto pociągnie przegrywający zespół do przodu. Wiem też, kto jeszcze musi mocno pracować, żeby przekonać mnie do swoich umiejętności i tego, że chce grać w Cracovii. Nie ma lepszego poligonu dla trenera, niż mecz o stawkę. A stawką jest zwycięstwo.

    - Jak pan oceni postawę testowanych obrońców - Adriana Marka i Milana Kosanovicia. Zostaną jeszcze z Cracovii? - Marek wraca do Sosnowca. Dostanie szansę, jeżeli trener Chojnacki wystawi go w środę przeciwko nam (Cracovia zagra wtedy sparing z Zagłębiem – przyp.). Taka jest umowa między klubami. Chcemy zobaczyć go na tle naszych napastników. Co do Kosanovicia, to widać było, że chłopak potrafi grać w piłkę.

    - Oni mogą stanowić alternatywę dla jedynych w tej chwili stoperów Cracovii: Marka Wasiluka i Piotra Polczaka?
    - Po odejściu Tupalskiego Polczak i Wasiluk zostają sami jako teoretycznie najbardziej doświadczeni obrońcy w zespole. Widać, że tutaj przydałaby się rywalizacja. Na razie do prasy przedostało się, że jesteśmy zainteresowani Korzymem.

    - Czy po tym sparingu może pan już podjąć pierwsze decyzje personalne?
    - Sprawdziłem piłkarzy w warunkach walki i mogę już podjąć pierwsze decyzje, ale najpierw dowiedzą się o nich zawodnicy. Nikogo nie skreślamy. Damy zawodnikom szansą rozwoju w innym miejscu. Ciężko jednak grać sparingi z dwudziestoma siedmioma piłkarzami, a dojdą jeszcze: Radomski, Matusiak, Goliński, Mierzejewski, Grzesiak. Czekamy na diagnozę Kostrubały.

    - Czy jest ktoś, kogo gra szczególnie się panu podobała?
    - Tak. Wyróżnił się, „nie tylko wzrostem”, Marcin Krzywicki. Jego gra podobała mi się, ale nie możemy mówić, że już wraca do pierwszego składu.

    - Już w piątek wyjedziecie na obóz do Opalenicy. Jeśli kogoś zabraknie w kadrze na zgrupowanie, to jego sytuacja będzie już klarowna?
    - To będzie już jasna sytuacja, bo nie chcę trzymać piłkarzy w niepewności i mówić, że jedziemy na obóz, a po obozie powiem co i jak. Będzie taka grupka piłkarzy, która dowie się, że nie jedzie na obóz, ale będzie też grupa, która pojedzie na obóz, aby tam przekonać mnie do swoich umiejętności. Wszystko zależy od tego, jakie będziemy robić transfery do Klubu. Jeśli sprowadzimy piłkarza lepszego na danej pozycji, niż jest dzisiaj, to pewnie zrezygnuję z kogoś po to, aby mógł odejść na wypożyczenie do innego klubu i tam się rozwijać.

    - Jak szeroką kadrę chciałby pan zabrać do Opalenicy?
    - Mam nieograniczoną liczbę piłkarzy, których mogę wziąć, ale chciałbym zabrać około dwudziestu pięciu piłkarzy z pola i trzech bramkarzy, żeby nie drżeć w czasie sparingów, że ktoś musi grać dwa mecze pod rząd.

    - Czy po pierwszych obserwacjach może pan stwierdzić, która formacja wymaga największej pracy?
    - Każda. Każda wymaga innego spojrzenia piłkarzy na to, co robią. Na przykład z Odrą były momenty, że napastnicy byli w sytuacjach bramkowych, ale były też momenty, że nie pracowali w defensywie. Były momenty, że pomocnicy pracowali w defensywie, ale nie oddawali strzałów na bramkę. Były momenty, że środkowi obrońcy rozgrywali piłkê, ale nie było dobrych momentów w defensywie. Z drugiej strony boczni obrońcy dobrze grali w defensywie, a nie pracowali tak jak trzeba w ofensywie... Mnie cieszy ten mecz z Odrą. Cieszę się, że mieliśmy okazję w tak długim wymiarze czasowym przekonać się, co do umiejętności każdego piłkarza. Umiejętności boiskowych i mentalnych, bo to też jest ważne dla tego zespołu, aby wykreować takich piłkarzy, którzy w momentach kryzysu pociągną drużynę do przodu. Mogą to zrobić odpowiednim ustawieniem, podpowiedzią czy indywidualną akcją. Chodzi o to,, by poderwać zespół w momentach, gdy będzie źle.

    - Tomasz Rząsa potwierdził, że Cracovia jest zainteresowana sprowadzeniem Macieja Korzyma.
    - Przyznaję, że jest taki temat. Biorę pod uwagę umiejętności piłkarza i jego cechy mentalne: wpływ, jaki może mieć na zespół. Przypomnę, że pracowałem z Korzymem przez rok w Bełchatowie. Miałem wiele znaków zapytania przed decyzją o tym transferze, ale po roku pracy z nim wiem, że jeśli dogadamy się finansowo z Legią i zawodnik będzie chciał przyjść do nas, to na pewno nam się przyda. To może być jeden z tych zawodników, o których mówiłem przed chwilą, czyli piłkarz, który w chwili kryzysu pociągnie zespół.

    - Powiedział pan: „jeśli zawodnik będzie chciał przyjść do nas...”. Czy w tej sprawie jest taki aspekt, że zawodnik jeszcze nie wie, czy chce przyjść do „Pasów”?

    - Nie ma takiego aspektu. Korzym jest reprezentantem Polski U-21. Zaczynał bardzo wcześnie grać w dorosłej piłce. Mając szesnaście lat był na testach w Chelsea. Obojętnie jak one wypadły, ale ktoś go dostrzegł i wpakował na testy. Ma dwadzieścia dwa lata i najlepszy okres, żeby się rozwinąć piłkarsko. Wierzę w to, że tak będzie. Ja ręczę za to, że jego podejście do wykonywanego zawodu jest perfekcyjne. Potrzeba nam takich piłkarzy w szatni. Chciałbym tego zawodnika, ale czy do nas trafi? Zobaczymy, czy staniemy na wysokości zadania, jeśli chodzi o finanse, bo to też jest ważna sprawa.

    - Twierdzi pan, że napastnik powinien być rozliczany ze zdobytych bramek. W ubiegłym sezonie Korzym piętnaście razy wychodził w podstawowym składzie Be³chatowa, a strzelił tylko trzy bramki.
    - Maciek wiosną leczył kontuzję i doszedł dopiero na pięć ostatnich meczów. Może grać nie tylko jako napastnik, ale również jako lewoskrzydłowy. Wtedy jego zadaniem byłoby dogrywanie piłek do wysokiego Ślusarskiego, aktywnego Matusiaka. Fajnie, że może grać na dwóch pozycjach. Nie widziałem jeszcze wszystkich napastników w akcji. Nie grał przecież Radek Matusiak. Im większa ilość dobrych piłkarzy, tym lepiej. Nie może być tak, że gdy piłkarz złapie kontuję, nie mam nikogo by zastąpić go.

    - Z kim Cracovia walczy o Korzyma?
    - Podobno z Koroną - tak mówią media. Ja rywalizuję z Legią. Legia dzwoni i mówi, że ktoś inny też go chce. Waga jest wystawiona i kto więcej złociszy wysypie, ten kupi. My jednak jesteśmy rozsądni. Mamy swoją wartość dla tego piłkarza i powyżej niej nie będziemy płacić.

    CRACOVIA TO RÓWNIEŻ