Szymon Gąsiński: Nareszcie

    22.09.2011
    Szymon Gąsiński: Nareszcie
    Po zwycięstwie w Gliwicach i obronionym karnym Szymon Gąsiński nie krył zadowolenia. Jego debiut w oficjalnym meczu wypadł bardzo okazale i zawodnik ma nadzieję na występ w sobotnim spotkaniu z Górnikiem Zabrze.

    Po zwycięstwie w Gliwicach i obronionym karnym Szymon Gąsiński nie krył zadowolenia. Jego debiut w oficjalnym meczu wypadł bardzo okazale i zawodnik ma nadzieję na występ w sobotnim spotkaniu z Górnikiem Zabrze.

    Ciężki był dla was mecz w Gliwicach.

    - Drużyny, które są niżej notowane w Pucharze Polski grają z dużą determinacją. Drużyny z wyższej klasy rozgrywkowej często są słabiej skoncentrowane. My musieliśmy się podwójnie motywować na spotkanie w Gliwicach. Wiedzieliśmy, że Piast będzie podwójnie zmotywowany, żeby nas ograć.

    Piast chce awansować do Ekstraklasy. Czy są w stanie to osiągnąć?

    - Oczywiście że tak, ale daleka droga przed nimi. Stawka jest wyrównana, kilka innych drużyn ma ten sam cel. Życzę Piastowi jak najlepiej. W Gliwicach buduje się bardzo ładny stadion i takich drużyn potrzeba w Ekstraklasie.

    Doczekałeś się wreszcie na debiut.

    - Tak, oczywiście mówimy o meczu o stawkę. Przede wszystkim wygraliśmy mecz i na to wszyscy czekaliśmy. To jest to co myśli drużyna. To co myślę sobie ja: nareszcie! Wchodzę wreszcie do bramki i udowadniam, że nie było błędem ściągnięcie mnie tutaj. Czekam z niecierpliwością na mecz z Górnikiem.

    Swoją cegiełkę do awansu też dołożyłeś.

    - Może. Każdy dołożył po trochę. Nie będę fałszywie skromny: cieszę się z tego obronionego karnego. Moje akcje poszły w górę dzięki temu. Martwi mnie trochę słabsza gra w końcówce. Straciłem trochę nerwów przez to. Niepotrzebne były te nerwy w końcówce.

    Opaska kapitańska, którą otrzymałeś pod koniec meczu to taka nagroda za dobry występ?

    - Nie sądzę. Wszyscy kolejni kapitanowie schodzili, więc w końcu dostałem ją ja bo miałem najdłuższy staż w drużynie z tych, którzy zostali.

    Czy po tym zwycięstwie liczysz na sobotni występ?

    - Tak. Krótko mówię. Czekam na mecz z Górnikiem.

    Przed spotkaniem trener Szatałow mówił, co prawda z lekkim uśmiechem, że jak zachowasz czyste konto to zagrasz w Zabrzu.

    - Trener to bardzo poważny człowiek i my to traktujemy poważnie. Razem trenujemy i był to mecz ze smaczkiem. Chcieliśmy wygrać, właśnie dla niego. To krzesło trenera zaczęło się trochę palić i to z naszej winy. Nie chcielibyśmy mieć na sumieniu trenera Szatałowa. Dzisiaj to zwycięstwo podwójnie smakuje.

    Ale zwycięstwo także dla was.

    - Tak na pewno. Po takim meczu można się było pogrążyć albo wystrzelić. Pomimo słabej gry to zwycięstwo będzie trzeba docenić. W kolejnych meczach trzeba się będzie zmobilizować tak samo jak na dzisiejszy mecz. Widziałem przed spotkaniem jaka była motywacja, jaka presja, żeby z Piastem wygrać. Jeśli będzie tak w kolejnych meczach to ta maszyna ruszy i zaczniemy wygrywać.

    Przed wtorkowym treningiem długo rozmawialiście między sobą w szatni. Możesz zdradzić o czym?

    - O sytuacji jaka jest. Nie chcę za dużo wchodzić w detale bo to nie wypada. Mężczyźni musieli sobie razem usiąść i wyjaśnić parę spraw. Było to widać. Gra była lepsza chociaż nie do końca. Jest wynik i to nas powinno mobilizować.

    Not. PU