Jakub Kaszuba: To zawsze fajna sprawa!

    31.05.2010
    Jakub Kaszuba: To zawsze fajna sprawa!
    Mówi się, że „13” to liczba pechowa. <i>- Nie w moim przypadku</i> - zaprzecza Jakub Kaszuba. Trudno mu się dziwić. To właśnie trzynaście trafień dało popularnemu „Kaszy” koronę króla strzelców Młodej Ekstraklasy!
    - Wystąpiłeś w dwudziestu spotkaniach Młodej Ekstraklasy, z czego w dwunastu w pełnym wymiarze czasowym. Spodziewałbyś się tego, że taka liczba meczów wystarczy, by sięgnąć po koronę króla strzelców?
    - Nie, zdecydowanie nie. Już w trakcie rundy wiosennej miałem obawy, że chłopaki z innych klubów przegonią mnie. Często sztab szkoleniowy pierwszej drużyny nie puszczał mnie na mecze w Młodej Ekstraklasie, a że w spotkaniach pierwszego zespołu też raczej nie występowałem, miałem kilka weekendów bez gry. Tym bardziej cieszę się z tego, że udało mi się utrzymać pozycję lidera. Indywidualne wyróżnienie jest zawsze fajną sprawą!

    - Prowadzenie objąłeś jeszcze w rundzie jesiennej...
    - Zgadza się, bodaj na trzy kolejki przed jej końcem. Cieszę się, że nikt nie zdołał mnie już dogonić.

    - Losy ważyły się jednak do samego końca. Spoglądałeś w klasyfikację strzelców z ciekawością, kto ma szansę odebrać ci koronę?
    - Tak, na bieżąco kontrolowałem sytuację. Najgorsze było to, że chłopak, który był bezpośrednio za mną (Dariusz Góral z Młodego Śląska Wrocław – przyp.) miał wczoraj równo z nami mecz. Toczyliśmy więc korespondencyjny pojedynek.

    - Strzelił zresztą jedną bramkę...
    - Tak, zabrakło mu jednego trafienia, by zrównać się ze mną. Natychmiast po wczorajszym spotkaniu z Młodą Legią, w którym niestety nie zdobyłem gola, dostałem telefon z gratulacjami od rodziny. Wtedy wiedziałem, że jestem królem strzelców.

    - To twój pierwszy tego typu sukces w karierze?
    - Jako trampkarz, czy junior często sięgałem po podobne wyróżnienia. Byłem też wicekrólem strzelców czwartej ligi, gdy reprezentowałem barwy Bałtyku Gdynia.

    - Sezon się kończy, jakie stawiasz sobie cele na ten następny?
    - Gdy rozpoczniemy przygotowania do niego, wiele rzeczy się wyjaśni. Przede wszystkim chciałbym zacząć regularnie grać w pierwszej drużynie. W sezonie 2009/10 otrzymałem bardzo mało szans, a gdy już się one pojawiały, były to kilkuminutowe epizody.

    - Mimo to udało ci się zdobyć jedną bramkę...
    - Tak, to było w niechlubnym spotkaniu z Lechią Gdańsk, gdy trenerem był jeszcze Artur Płatek. To był mój najdłuższy występ w pierwszym zespole w zakończonym sezonie. Niestety przegraliśmy aż 2:6.

    - W piątek nowy trener Cracovii, Rafał Ulatowski przyznał, że chce przyjrzeć się każdemu zawodnikowi będącemu w kadrze „Pasów”...
    - Jeżeli będę się dobrze prezentował i dawał z siebie wszystko, to być może otrzymam szansę. Poczekajmy do okresu przygotowawczego.

    Rozmawiał Dariusz Guzik

    CRACOVIA TO RÓWNIEŻ